Nina
była tylko raz w tym miejscu, ale spodobał jej się ten cały
obiekt. Widać było, że w danej sekcji wygląda inaczej niż w
sąsiadujących wydziałach. Każdy potrzebuje innych przedmiotów,
miejsca do tego, aby uczyć się swojej profesji lub walki i obrony
przed nie przyjaciółmi.
Dochodzili
w końcu do sektora magów. Nina nie była tu wcześniej, wiec ten
widok był jej trochę obcy. Oczywiście widziała z daleka jak
ostatnio była, ale nie przyglądała się dokładnie. Przypomniała
sobie jak prawie oberwała z kamienia poprzedniego razu i zapamiętała
słowa Maglora, że ma szybko wracać, bo lepiej, żeby Kastiel się
nie dowiedział. Nina miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze i
nie dojdzie do bójek.
- Słuchajcie jesteśmy. - słowa Nataniela wyrwały Ninę z zamyślenia
Przeszli
jeszcze kilka kroków i stanęli obok dość wysokiego mężczyzny.
- Witam. - powiedział Nataniel i wyciągnął rękę do niego
- No w końcu jesteście. - uścisnęli sobie dłonie
Wiktor
wyglądał bardzo 'normalnie'. Wysoki, dość postawny brunet.
Wyróżniał się na tle innych, ale wyglądał jak człowiek, a nie
istota nadprzyrodzona. Nina wiedziała już, że nie każdy
nadprzyrodzony musi wyglądać jakoś inaczej, ale i tak była lekko
zdziwiona.
- Czyli to jest ta nowa dwójka? - zapytał obojętnie Wiktor
- Tak to oni. Są początkujący, dopiero nie dawno odkryli swoje moce. - odpowiedział Nataniel
- Okej, poczekajcie poszukamy Wam trenera...
Wiktor
zaczął się rozglądać. Już miał kogoś im pokazać, gdy nagle
Nataniel odezwał się ciszej.
- Mam nadzieję, że Ci przekazali, że Oni są wilkołakami.
Wiktor
od razu spojrzał na Ninę i Kastiela. Zmierzył ich z góry na dół
i chwilę się zamyślił.
- To zrobimy inaczej... - powiedział raczej do siebie niż do reszty
Zmrużył
oczy i zaczął wypatrywać kogoś.
- O jest! Chodźcie za mną. - powiedział, a raczej wydał komendę Wiktor
Przeszli
przez pół placu. Inni przyglądali się im, ale po chwili wracali
do danej czynności. Gdy byli już na miejscu Wiktor odwrócił w ich
stronę jednym sprawnym ruchem średniego wzrostu bruneta. Nina na
ten widok na początku zaniemówiła, a potem cofnęła się dwa
kroki. Chłopacy byli zdezorientowani.Wiktor wziął na bok bruneta i
chwilę rozmawiał z nim. Nina zaczęła cała się telepać.
Podszedł do niej Kastiel i złapał ją.
- Co się dzieje?! - zapytał
Nataniel
również nie wiedział o co chodzi i tylko spoglądał na
dziewczynę. Nina nie odpowiadała.
- Powiedz coś. - powiedział ponownie Kastiel
W
tym momencie chłopacy zauważyli Niny pazury i owłosione
dłonie. Zaczęli lekko panikować, bo nie powinno się to już
zdarzać jej, a nadal nie wiedzieli o co chodzi.
Kastiel
odwrócił ją tak, że widziała tylko jego twarz i złapał ją za
ręce.
- No powiedz coś, Nina!
Spojrzała
na niego i lekko otrzeźwiała.
- Nina, mów co się dzieje – powiedział ciszej, spokojniej i pokazał jej dłonie
Nina
zobaczyła je i od razu wyrwała ręce, a pazury znikły natychmiastowo.
Zerknęła na chłopaków i otrzymała pytające spojrzenia.
- To.. jest.. ten chłopak od.. głazu – wymamrotała w końcu
- Tak to jest Stefan. - podszedł do niej i Kastiela Nataniel mówiąc to – Ale o co chodzi?
Dziewczyna
znowu nic nie mówiła. Była zdziwiona oczywistością w głosie
Nataniela.
- Przestraszyłaś się? - powiedział nagle Kastiel po krótkiej ciszy
Spojrzała
na niego z smutnym wyrazem twarzy. Kastiel wiedział, że trafił w
sedno.
- Tak... - powiedziała cicho
- Spokojnie, jestem z tobą... Tutaj nic Ci nie grozi. Oni chcą nam tylko pomóc.
Nataniel
tylko przysłuchiwał się. Obaj wiedzieli kim jest Stefan, że zadaje się z Derekiem, ale zdawali sobie sprawę, że jeżeli jest tutaj trenerem to musi trzymać się zasad. Nina trochę przekonała się i
uspokoiła.
- Przepraszam Was, ale na prawdę przestraszyłam się Go. Od razu przypomniało mi się to wszystko.
Nina
zawstydziła się i zasłoniła twarz rękoma.
- Boże, jak mi teraz głupio.
Kastiel
złapał ją za nadgarstki i zdjął ręce z twarzy.
- Spokojnie, dobrze, że już Ci lepiej. - uśmiechnął się do niej
- Dzięki – dodała szybko i spojrzała mu w oczy
- Dobra, bo zaraz Wiktor przyjdzie tu. - wtrącił Nataniel przyglądając się temu
Kastiel
puścił jej ręce i odwrócili się w stronę nadal rozmawiających
mężczyzn. Po kilku minutach wrócili do nich.
- Słuchajcie, pewnie znacie Stefana. On będzie Waszym trenerem. - zwrócił się do Niny i Kastiela – Więc jak to wszystko to mogą zaczynać.
Nataniel
od razu zrozumiał aluzje.
- No dobra to ja już pójdę spotkamy się później.
Nina
tylko lekko pomachała mu i chłopak zaczął iść w swoim kierunku.
Wiktor również po chwili zajął się swoimi sprawami. Został tylko
Stefan, Kastiel i Nina.
- Okej to zacznijmy od początku, żeby nic nikomu się nie stało. - stwierdził Stefan spokojnym głosem
Kastiela
zdziwił ton chłopaka, myślał, że raczej żartobliwie poruszy tą
kwestię.
- Jestem Stefan. - podał rękę Ninie - Nie mieliśmy okazji poznać się normalnie.
Dziewczyna
wyciągnęła nie pewnie rękę i się przedstawiła.
- Nie bój się, nic Ci przecież nie zrobię... jak na razie – uśmiechnął się lekko prowokująco
Nina
trochę się rozluźniła.
- Dobra to chodźcie za mną.
Przeszli
kilkanaście kroków. Stefan podał im po jednym kamieniu, małej
gałęzi i piórko.
- Postaramy się trochę skontrolować waszą siłę. Będziecie unosić te przedmioty powietrzem. Na początek gałązka. Jest środkowym ciężarem tego co dostaliście.
Nina
i Kastiel położyli na ziemi gałązki i czekali na dalsze
instrukcje
- Teraz musicie się skupić i wyobrazić sobie, że unosicie te przedmioty. Trzeba to poczuć i sztuka polega na tym, żeby dobrze dopasować moc. Jeżeli za szybko użycie dużej mocy to po prostu opadniecie z sił, a jak za mało to nie dacie rady niczego podnieść, a tylko się namęczycie. Jeżeli nauczycie się panować nad tym wtedy zaczniemy zajęcia samym powietrzem, ale to później. No to zaczynajcie.
Nina
zamknęła oczy i starała się poruszyć jakoś gałązkę, ale nie
wychodziło jej. Kastiel kilka razy spróbował i za piątym razem
udało mu się. Dziewczyna ucieszyła się, że mu wychodzi i starała
się dalej niestety nadal nic.
- Nina, musisz bardziej się skupić, ale nie neutralizować emocji.
Dziewczyna
spojrzała na niego i nie wiedziała nadal co ma robić. Stefan to
zauważył.
- Chodzi o to, że bez chęci i jakiejś emocji nie da się władać żywiołami... To tak jak z waszą przemianą, musisz skupić się na danej emocji. Tu jest podobnie tylko, że nie trzeba na jednej tylko może być kilka. Musisz wydobyć to z siebie, a jak nic nie czujesz to się nie da.
Nina
nie odpowiedziała tylko postanowiła spróbować ponownie. Zamknęła
oczy i wywołała u siebie złość. Udało się, ale... gałązka
połamała się i poleciała bardzo wysoko.
- Stop, stop, stop! - podszedł do niej Stefan – dostosuj się do danej sytuacji, a nie na siłę.
Spróbowała
jeszcze raz. Było jej trudno skupić się na innych emocjach, bo
zawsze stawiała na złość, co i tak nie jest całkiem dobre i
proste jeżeli chodzi o panowanie nad przemianą. Stwierdziła, że
spróbuje ze szczęściem. Widać było, że coś się dzieje, ale
gałązka nie unosiła się, a dziewczyna czuła narastające
zmęczenie.
- Przestań. - rozkazał Stefan
Nina
od razu skończyła i spojrzała ukradkiem na twarz Stefana.
- Robisz te wszystkie złe rzeczy o których przed chwilą mówiłem, nie za dużo i nie za lekko. Zaraz będziesz całkiem wykończona, a dopiero zaczynamy.
Kastiel
stał i przysłuchiwał się temu, myślał, że dziewczyna szybciej
zacznie pojmować wszystko.
- Spróbuj jeszcze raz, a ty Kastiel weź kamień, a jak będzie Ci wychodziło to próbuj z piórkiem.
Chłopak
odsunął się dwa kroki i robił to co Stefan mu kazał. Nina
zaczęła dalej próbować. Raz udało się jej podnieś, ale tylko
na chwilę. Następne podejścia były podobne, albo nie mogła w
ogóle nic zrobić, albo za mocno i też było źle. Kastiel w tym
czasie opanował już kamień i piórko, a Nina nadal nie była w
stanie normalnie podnieść gałązki.
- Dobra robimy przerwę, za pół godziny zaczynamy dalej. - powiedział Stefan i ulotnił się ze zdziwioną i zmęczoną miną.
Nina
zauważyła to i czuła się z tym źle. Wiedziała, że jest nie
zadowolony z niej, więc poddenerwowała się. Kasiel nie wiedział
co ma zrobić i czemu dziewczynie nie wychodzi.
- Uda Ci się tylko musisz może jeszcze trochę potrenować. - powiedział nie pewnie chłopak
Nina
przez chwilę nie odzywała się.
- Weź przestań. - powiedziała zrezygnowana z lekką złością na twarzy
- No co, może potrzebujesz więcej czasu.
Chłopak
podszedł do niej bliżej.
- Oj, skończ już! - zdenerwowała się, odwróciła i poszła przed siebie
Chłopak
postanowił nie iść za nią. Nina nie wiedziała co ma ze sobą
zrobić. Przez jakiś czas chodziła bez celu. Po czasie stwierdziła,
że może poszuka Mirandy. Szukała chwile i zauważyła ją z
daleka. Podbiegła do niej. Stała tam również Amanda. Nina
przywitała się z dziewczynami.
- No proszę jak tam idą Ci zajęcia? - spytała wesoło Amanda
- Lepiej nic nie mów. Jestem zdołowana. - odpowiedziała nie chętnie dziewczyna
- Czemu? - zdziwiła się Miranda
- Po prostu nie wychodzi mi. Kastiel opanował już podnoszenie trzech rzeczy o różnej wadze, a ja nie potrafię nawet jednej.
Dziewczyny
zamyśliły się.
- Hmm nie wiem co powiedzieć, mi też nie było łatwo na początku. - powiedziała w końcu Amanda
- No właśnie ty też władasz powietrzem nie? - stwierdziła Nina
- Tak i jak będziesz chciała to możemy kiedyś popróbować tak po za tym. - uśmiechnęła się miło i zachęcająco Amanda
Ninie
zrobiło się lepiej. Amanda mówiła w taki sposób, że nie dało
się przy niej mieć negatywnych myśli.
- Z przyjemnością. Jak ty to robisz, że nagle mam chęci do pracy. - spytała niedowierzająco
Przed
chwilą dziewczyna chciała to rzucić, a po tej krótkiej wymianie
zdań nabrała ochoty.
- Moroje tak mają. - uśmiechnęła się szeroko Miranda
- Ej. Przestań. - szturchnęła ją Amanda
- Heej, nie szturchaj mnie, na prawdę przy morojach lepiej się poczujesz w każdej sytuacji taka jest ich natura.
- Ooo, to dobrze, będe pamiętać do kogo przychodzić. - uśmiechnęła się szeroko – Tylko wiecie co jak zobaczę tą zesraną twarz Kastiela to mi się odechce...
Amanda
i Miranda popatrzyły na siebie i nagle wybuchły śmiechem. Nina
również trochę zaśmiała się.
- No co, taka prawda. Jemu wychodzi, więc stara się dodać mi otuchy, ale nie wychodzi mu. Nienawidzę jak z takim politowaniem na mnie patrzy...
- No proszę, Kastiel stara się komuś pomóc. - zaśmiała się Miranda
- Ale znowu chce być miły w nie odpowiednim momencie. Wkurza mnie!
- Hhaha spokojnie Kastiel taki jest, przyzwyczaj się, jeżeli chcesz z nim spędzać czas. - powiedziała Amanda
- Nie chce, ale muszę przez te treningi.
- ... Nie chodzi mi o treningi.
- A o co? No chyba nie myślisz...
- No tak, czemu nie? Kastiel nie jednokrotnie opowiadał o tobie...
- Co? Kiedy? - zdziwiła się Nina
- hmmm... - Amanda przemyślała to co powiedziała
- Ty zawsze musisz wszystko opowiadać innym... - wtrąciła lekko zażenowana Miranda
- No, mówcie a nie! - Nina chciała dowiedzieć się wszystkiego
Dziewczyny
popatrzały na siebie i Amanda zaczęła.
- ...No dobra... Już jakiś czas temu opowiadał nam o dziewczynie, która zastała ugryziona w szkole. Rozmawialiśmy często o tobie. Mówił nam jak dołączyłaś do ich stada. Czasami głównym tematem było to, że nie może się z tobą spotykać. Wtedy to było wręcz nie znośne. Nie wiedział co się z tobą dzieje i był przybity. Potem znowu się cieszył, że może Cię widywać i zachwycał się twoim śpiewem. Powiedział nam też jak zaczęłaś związek z Lysanderem... hmm jak to powiedzieć w tym czasie był taki no, przejęty? Nie wiem jak to określić...
- Po prostu bardzo się tym przejął – wtrąciła Miranda
- No właśnie. Ale po tym przystopował i już tak często nie poruszał twojego tematu. Kilka dni temu znowu zaczął jak dowiedzieliśmy się kim jest i kim ty jesteś. Tylko, że teraz to trochę inaczej wygląda...
- Tak, jak mówi to tak jakby trochę spoważniał? No nie wiem . Cieszy się, że może być tu z tobą, ale w inny sposób trochę. - dokończyła Miranda
- Oo...
Nina
nie spodziewała się tego co usłyszała. Czyli od początku Kastiel
zwracał na nią uwagę. Dziewczyna z jednej strony cieszyła się w
duchu, a z drugiej nie wie dokładnie, czy to od niego tak samo
wyszło, czy przez to ich przyciąganie. Stwierdziła, że przecież
na początku nie odczuwała czegoś dziwnego do Kastiela. Zrodziła
się w niej nadzieja, że Kastiel jednak coś do niej czuje, ale od
razu przypomniała sobie Lysandera. Posmutniała trochę.
- Dziękuje, że powiedziałyście mi to. - powiedziała w końcu – Wiecie co muszę już wracać, bo miałam tylko 30 minut.
- Spoko, jak będziesz już wychodziła to zajdź do nas to umówimy się. - dodała Amanda
- Oczywiście, na pewno przyjdę. - powiedziała z uśmiechem na twarzy Nina – To do zobaczenia.
Po
tych słowach odwróciła się i poszła dalej na zajęcia.
- No w końcu jesteś. - powiedział Stefan do idącej w jego stronę dziewczyny
- Przecież się nie spóźniłam.
- No nie, ale nie przychodzi się na styk tylko chwilę szybciej ok?
- Dobra będę pamiętać. - dodała i od razu podeszła do gałązki – skup się, skup! - powiedziała sama do siebie
Dziewczyna
zamknęła oczy i przypomniała sobie jak kiedyś w dzieciństwie
przewróciła się i zaczęła bardzo boleć ją noga, a z racji tego,
że nie chciała przyznać się, że coś jej jest musiała udawać,
że wszystko jest dobrze.
Po chwili gałązka podniosła się,
dziewczyna otworzyła oczy i czuła, że panuje nad danym stanem siły.
- No brawo. - wtrącił Stefan – Jak chcesz to potrafisz. Tylko powiem Ci, że twoja metoda nie jest właściwa.
Nina
zdziwiła się, po pierwsze nie widziała o co mu chodzi, a po
drugie skąd on wie jakiej metody użyła.
- Słucham?
- To co słyszałaś. Nie możesz oddawać części siebie w używaniu magii. Wspomnieniami daleko nie zajdziesz. Zapamiętaj tą emocje jaką teraz czujesz, a nie zdarzenie towarzyszące temu. - wytłumaczył chłopak, Kastiel też przysłuchiwał się temu co Stefan mówił
- Okej... postaram się...
- Dobra teraz weź kamień, powinno być Ci łatwiej. Musisz wzmocnić teraz tą emocje, ale nie przypominając sobie jakiejś sytuacji z życia, dasz rade? - zapytał Stefan
Nina
nie odpowiedziała tylko wzięła do ręki kamień. Położyła
sobie go na ręce i zastosowała się do wskazówek Stefana. Od razu,
za pierwszym razem udało się jej. Chłopak był zadowolony, bo
wiedział, że teraz pójdzie wszystko szybciej. Nawet Kastiel był
pod wrażeniem.
- O to chodzi. Mocą władasz jak emocjami. Rozumiesz?
- Tak i nawet nie męczę się tak bardzo. - ucieszyła się dziewczyna
- No to jak teraz już potraficie to – zwrócił się od Niny i Kastiela – to będziemy balansować siłą na jednym przedmiocie.
Dam
im cięższe kamienie i pokazał o co chodzi. Podnosił kamień raz
wysoko i używał więcej siły a raz tylko kilka milimetrów unosił
nad swoją dłonią. I tak właśnie zaczęli robić. Później jak
wychodziło to Stefan dawał im inne przedmioty. Po kilku godzinach
pracy Stefan stwierdził, że na dzisiaj wystarczy i, że widzą się
jutro o 10 znowu. Mimo trudności z Niną na początku Stefan był
pod wrażeniem umiejętności obojga. Bardzo szybko uczyli się i
czuł, że posiadają wielką moc. Szczególnie Nina, bo nadal
pamiętał jak za pierwszym razem dziewczyna poradziła sobie z
tamtym głazem.
Dziewczyna wracając poszła szybko do Amandy oraz
Mirandy, gdzie przywitała się z Luisem i spisała sobie numery
dziewczyn, żeby później się z nimi spotkać. Wróciła do Kastiela, który stał już z Natanielem. Podczas, gdy szli do wyjścia Nina zauważyła grupkę chłopaków, magów ziemi. Ewidentnie rozmawiali o nich. Dziewczyna przyjrzała się jednemu i stwierdziła, że to był ten sam od którego prawie oberwała poprzedniego razu. Szli dalej więc Nina odwróciła się by patrzeć na drogę. Chłopacy stracili zainteresowanie Niną, Natanielem i Kastielem. Dziewczyna postanowiła odwrócić się jeszcze raz i spojrzeć na nich. Zauważyła z daleka Leę i Maglora. Znajdowali się na linii 'ostrzału' chłopaków magów. Nina od razu zerwała się i pobiegła w ich kierunku. Kastiel i Nataniel nie wiedzieli o co chodzi. Dziewczyna nie zdążyła dobiec do nich, bo już skierowali kamienie w kierunku Lei i Maglora. Nina się zatrzymała i nie zastanawiając się użyła mocy. Kamienie nagle stanęły w przestrzeni. I jedna i druga strona nie wiedziała o co chodzi. Kamienie nagle zaczęły cofać się. Nina zaczęła podchodzić do grupki. Kamienie
zatrzymały się przed ich twarzami i wtedy odezwała się
dziewczyna.
- Za pierwszym razem nic nie mogłam zrobić, ale teraz nie pozwolę na to.
Kamienie
opadły na ziemię. Odezwał się chłopak znajomy Ninie.
- No brawo świeżak myśli, że jest nie wiadomo kim. - zakpił Kevin
Za
plecami chłopaka słychać było śmiechy.
- No dalej pokaż na co Cię stać. - dodał z wrednym uśmieszkiem
W
tym momencie przybiegli do niej Kastiel i Nataniel. Kevin zmieszał
się na ten widok. Kastiel od razu wkurzył się gdy zobaczył chłopaka, ale starał się panować nad sobą.
- Chodź Nina wracamy, coś Ci się stało? - powiedział Nataniel
- Nic mi nie jest... - zaczęli oddalać się od grupki - ale Lea i Maglor prawie oberwali... - Kastiel starał się być spokojny - ... i to nie pierwszy raz, sama ostatnio o mało nie dostałam...
Nagle
się zatrzymali. Kastiel nie wytrzymał.
- Jak można być takim frajerem, żeby dziewczyny atakować. - Kastiel zaczął mówić i podchodzić bliżej chłopaka
Kewin
nie zareagował na to. W tym momencie doszli do nich Lea i Maglor.
Chłopak podszedł szybko do Niny.
- Mówiłem Ci, że jak oni się spotkają...
- Kurde! - krzyknęła dziewczyna, gdy widziała, że chłopacy są już blisko siebie z bojowymi minami – Kastiel przestań!
Chłopak
nie zareagował. Nina spojrzała na Nataniela, który wkroczył i
złapał Kastiela
- Stary później to załatwisz, nie tutaj.
Kastiel
spojrzał na przyjaciela, a potem na Ninę. Wiedział, że nie może
tak zachować się przy dziewczynie.
- To nie koniec. - wskazał na Kevina palcem i od razu odwrócił się i szedł w stronę wyjścia
Nataniel
poszedł za nim. Kevin wrócił do swoich i rozeszli się. Obok Niny
został tylko Maglor i Lea.
- Spokojnie nie martw się. - powiedziała łagodnie Lea
- Jak nie mam się martwić. Jesteśmy w tym samym wydziale, więc spotkanie ich jest nieuniknione... - zdenerwowała się
- ... Ale ogólnie to dziękujemy, że chciałaś nam pomóc. - dodała Lea
- Spoko, denerwują mnie takie osoby jak Kevin, które myślą, że wszytko mogą. Ale nie chciałam doprowadzić do takiej sytuacji... - zasmuciła się
- Spokojnie, jeszcze nie było źle. Kiedyś zostali zawieszeni na miesiąc przez bójkę. - powiedział z uśmiechem Maglor
- Bardzo śmieszne. - dodała Nina
- No nie obwiniaj się. - szturchnął ją – Nie jest źle, to nie twoja wina.
Nina
uśmiechnęła się lekko.
- Dobra dzięki, muszę ich dogonić, bo nie wrócę do domu.
- Spoko, leć, a jak chcesz to możesz wpaść do nas następnym razem i nie przejmuj się i przyzwyczaj, takie incydenty zdarzają się tutaj często – powiedział Maglor
Dziewczyna
uśmiechnęła się i pobiegła do chłopaków, którzy zdążyli już się prawie przebrać.
- Jesteś w końcu. - powiedział Nataniel wychodząc z budynku
- Przepraszam Was. - powiedziała z zatroskaniem Nina – Nie mogłam nie zareagować na to.
Nastała
chwila ciszy.
- Dobra nic się nie stało. - dodał Nat
Nina
spojrzała na Kastiela. Miał nadal niezadowolenie na twarzy.
- A ty? - spytała nagle Nina Kastiela
- Co ja? - zdziwił się chłopak
- Masz zamiar być obrażony na mnie teraz?
- Obrażony... - odpowiedział ponownie z tym samem wyrazem twarzy – Nie jestem obrażony.
- No jak to nie!
- No nie!
Zaczęli
rozmawiać coraz głośniej.
- To co to jest za mina.
- Jaka mina?!
- No taka jakbym zrobiła nie wiadomo co...
- Oj, nie o to chodzi. - Kastiel machnął ręką i zaczął wsiadać do samochodu
- No to o co?! - Dziewczyna zatrzasnęła mu drzwi
Kastiel
odwrócił się do niej.
- Czy ty musisz być taka upierdliwa?
- A czy ty musisz być taki uparty?!
Chłopak
nic nie odpowiedział.
- Oczywiście nie odpowiadaj mi teraz! - przez całą rozmowę Nina była wesoło do tego nastawiona, ale zmieniały się już jej uczucia
- A co mam Ci powiedzieć?
Nina
nie miała już siły.
- Wiesz co, już nic!! Nie mam zamiaru dalej się z tobą już dzisiaj męczyć!
Dziewczyna
złapała torbę z ziemi i zaczęła kierować w stronę domu.
Nataniel przysłuchiwał się temu.
- Nie wracasz samochodem jeżeli Nina nie będzie w środku. - powiedział Nataniel i oparł się o auto – Ona chciała tylko rozluźnić sytuacje, sam sobie jesteś winien.
Kastiel
spojrzał na niego i przewrócił oczami.
- No dalej.
Chłopak
już nic nie odpowiedział tylko zaczął biec za Niną, która
zdążyła oddalić się o spory kawałek.
- Wracaj do samochodu. - powiedział Kas, gdy dobiegł do niej
- No chyba śnisz! - odwróciła głowę i szła dalej, Kas zatrzymał się na sekundę i znowu podbiegł chwilę do Niny
- Dobra czego ode mnie oczekujesz? - tym razem dziewczyna się zatrzymała
- Hmm, jak mam już wybór to mógłbyś przynieść mi frytki i lody. - dziewczyna powiedziała to z kamienną twarzą
- Żartujesz sobie tak? Dziewczyno biegnę za tobą ty obie jaja robisz?
- A co? Ty możesz mnie olewać, a ja ciebie to już nie? - i znowu zaczęła iść
- Dobra zrobię co chcesz.
Dziewczyna
zatrzymała się, odwróciła i uśmiechnęła się zaciekawiona.
- Wszystko?
- No nie przesadzajmy. - uśmiechnął się szeroko do niej, odwzajemniła to
- Chcę, żebyś nie był już na mnie zły. - zrobiła minę zbitego psa
- Przecież nie jestem na ciebie zły! - powiedział to z oczywistością w głosie
- Ale na takiego wyglądasz. Masz już przestać o tym myśleć. Było, minęło. Jesteś nie znośny w takim stanie! - powiedziała ze skrzyżowanymi rękoma
- Nieznośny to ja dopiero mogę być! - podbiegł do niej złapał, podniósł i przewiesił przez ramię.
- Oszalałeś! - dziewczyna zaczęła się śmiać i uderzać rękoma w plecy chłopaka
- Teraz idziemy do samochodu! I nie ma opcji, że cię puszczę do tego czasu.
- Dobra. - Nina opuściła ręce w geście rezygnacji
Dziewczyna
w drodze do samochodu śmiała się cały czas.
- No proszę, pogodzeni? - powiedział Nataniel otwierając drzwi Ninie
- Tak jakby. - uśmiechnęła się szeroko
Z
takimi radosnymi nastrojami mimo całego dnia wrócili do domów.
Oczywiście najpierw odwieźli Ninę, a potem wrócili do siebie.
Nataniel zdawał sobie sprawę, że ta sytuacja mogła być
niebezpieczna wcześniej, ale teraz wie, że łączą ich normalne
relacje i sami wiedzą co robią.
Nina
po powrocie do domu wzięła długą gorącą kąpiel i postanowiła
napisać do Lysandera.
"
Cześć. Chciałabym się spytać co u ciebie. Nie odzywasz się w
ogóle" odpowiedz przyszła dopiero po godzinie. ''Na razie nie
chce jeszcze". Zrobiło się jej trochę przykro, bo mimo
wszystko jeżeli ją kocha...ale Nina wiedziała, że musi dać mu
czas.
Przez
cały wieczór dziewczyna zajęła się rozmawianiem z dziewczynami
przez telefon. Jak nie z Amarą to z Rozalią, potem Irys,
Violetta... itd. Nina stęskniła się za nimi wszystkimi. Już
umówiła się na jutro na zakupy z Rozalią i Irys.
Około
godziny 22 dostała smsa ''I jak podobały Ci się pierwsze
zajęcia?''. Adresatem był Kastiel, ku zdziwieniu dziewczyny.
''Dobrze, mam nadzieję, że nie będę miała już takich problemów
jak na początku'' K:''Spokojnie, dobrze Ci idzie nie ma się czym
przejmować.'' Po chwili dostałą kolejnego smsa. ''Przepraszam Cię
za dzisiaj. Z Kevinem mamy odwieczny zatarg, ale starałem się był
opanowany, no ale jak usłyszałem, że prawie oberwałaś od niego
to myślałem, że mnie piorun trzaśnie.'' N:''Podejrzewałam, że
coś miedzy Wami jest, bo wtedy właśnie Maglor, powiedział mi, że
lepiej żebyś się tego nie dowiedział'' K:''No właśnie, wolałbym
nie wiedzieć. Byłbym spokojniejszy.'' N:'' No to na pewno... Ale
proszę Cię nie rób nic głupiego, nie lubię patrzeć na takie
rzeczy, a co dopiero jeżeli jestem związana z kimś takim.''
Kastiel nie odpisał szybko na ta wiadomość. K:'' Dobrze postaram
się zrobić to dla Ciebie." Ninie zrobiło się bardzo miło z
tego powodu. Cieszyła się, że dla kogoś się liczy. Robiło się
już późno, a Nina była już dość zmęczona. N:''Dziękuje,
bardzo się cieszę. Jestem już trochę zmęczona, więc położę się już. To widzimy się jutro.'' K:''Dobrze odpoczywaj, dobranoc
;*'' Dziewczyna nastawiła budzik, położyła telefon na poduszce i
zasnęła.
***
Rozdział trochę dłuższy. Mam nadzieję, że się spodoba.
Jeżeli ktoś nie ogarnie z wątkiem lub imionami to zapraszam do rozdziałów od 17 :)
Postaram się pisać częściej, ale niczego nie obiecuję, pozdrawiam i do następnego :*
P.S.
Nie wiem czy to widzicie, ale są dwa kolory czcionki, ale to nie jest zależne ode mnie :)
P.S.
Nie wiem czy to widzicie, ale są dwa kolory czcionki, ale to nie jest zależne ode mnie :)