Nina
jest rannym ptaszkiem, więc wstała jak zawsze szybko. Wszyscy
jeszcze spali. Wydarzenia z poprzedniego dnia zlewały się jej.
Pamiętała dokładnie jednak co działo się z Kastielem. Z jednej
strony podobało jej się, ale z drugiej nadal miała mieszane
uczucia co do niego. Nie wiedziała co to będzie jak się obudzi, ale
była strasznie spragniona, więc poszła do kuchni po wodę. Usiadła
na krześle i odtwarzała sobie w głowie poprzednią noc. Pomyślała,
że jak mogła do tego dopuścić, ale chwile potem jej to
przechodziło i wiedziała, że sama go też prowokowała. Nalała
jeszcze raz wody do pustej szklanki i postanowiła zobaczyć jak tam
się trzyma Kaspiel i w końcu poszukać Amary. Chłopak smacznie
spał, więc Nina nie zamierzała go budzić i wyszła z
pomieszczenia. Wchodziła po kolei do pokoi, aż znalazła dziewczynę.
Znajdowały się tam cztery łóżka, gdzie największe było te na
którym spała Amara. Na pozostałych leżały Aubrey, Letha i
Maddie. Nina również ich nie chciała budzić, więc wyszła i
poszła do salonu. Włączyła telewizor i zaczęła skakać po
kanałach. Po pół godzinie znudziło jej się i poszła na
podwórko. Siedziała, piła wodę i opalała się na słoneczku. Nie
wiedziała co ma robić jak wszyscy śpią, więc to było
najprzyjemniejszą rzeczą na jaką wpadła.Ocknęła się dopiero
jak usłyszała hałas w kuchni. Salon, jadalnia i kuchnia były
praktycznie połączone, więc jak stanęła w drzwiach na podwórko
to widziała kto zakłócił jej spokój. Był to Dante, chłopak
którego znała praktyczne z widzenia. Czasami przebywała z nim jak
wszyscy w grupie coś razem robili, ale tak to go nie znała.
- Cześć. - powiedziała Nina
Chłopak
odwrócił się w jej stronę i zmierzył wzrokiem z góry na dół.
- Cześć. - odpowiedział zaspanym głosem i znowu zaczął robić to co przedtem
Nina
podeszła do niego i zauważyła, że chce nalać sobie soku do
szklanki, ale ręka mu się trzęsła i nie mógł trawić.
- Daj pomogę ci. - powiedziała zabierając mu z ręki szklankę
- Dzięki. - odpowiedział odsuwając się
- Proszę, tylko nie rozlej. - podała mu szklankę i zaprowadziła na sofę
Siedzieli
w ciszy i oglądali jakiś film. W końcu chłopak się odezwał.
- Jak masz na imię?
- Nina, a co nie wiesz z kim jesteś na imprezie?
- Aha, powiem ci, że kojarzy mi się twoja buźka, ale nie mogłem połączyć jej z imieniem.
Znowu
zapadła chwila ciszy.
- A czemu tu jesteś? - odezwał się znowu zaspany chłopak
- Czemu? Wiesz, zapraszało mnie dużo osób, więc jestem. - zdziwiła się Nina tym pytaniem
- No, ale czemu cię zapraszali przecież nie jesteś taka jak ja. - chłopak dalej zadawał pytania; często po alkoholu miał zaniki pamięci nawet jeśli nie wypił dużo
- Nie wiem czemu mnie zapraszali, ale to chyba normalne, że nie jestem taka jak ty nie? - dziewczyna nie wiedziała o co mu chodzi
- No właśnie nie. Wiesz czemu jest ta impreza?
- Jak to czemu jest ta impreza. No po prostu ludzie często robią imprezy.
- Powiem ci czemu. Chodzi o to żeby być razem jak jest pełnia, aby nikomu aż tak nie odwaliło.
- Co? Czemu miałoby komuś odwalić w pełnie? Dobra nie ważne. Wczoraj chyba za dużo wypiłeś i nie wiesz co mówisz.
- Wiem co mówię. Jesteś jakaś dziwna. Nie jesteś taka jak ja. Nie jesteś wi...
- Ooo cześć wam! Nie śpicie już? - przerwał zakłopotany Nataniel
Oboje
odwrócili się w stronę chłopaka. Nataniel wyglądał na
zdenerwowanego, ale Nina nie wiedziała czemu.
- Dante możemy chwile pogadać?! - powiedział stanowczo Nataniel
- Spoko – odpowiedział znudzonym głosem
- Nino, Amara cię szuka. Chciała z tobą porozmawiać.
- Aha, to ja pójdę jej poszukać – Nina była zdezorientowana, czuła dziwną atmosferę, która panowała pomiędzy Dante a Natanielem
Wchodziła
po schodach bardzo szybko nie zważając na innych. Wszyscy byli już
prawie obudzeni i zrobił się tłok na schodach. Każdy chciał pić.
- Cześć. Nataniel powiedział, że mnie szukałaś. - powiedział Nina dochodząc do Amary
- Tak. Chciałam spytać jak się wczoraj bawiłaś. - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna
- Powiem ci, że było extra!
- To świetnie, że ci się podobało. Jesteś głodna? Bo ja tak.
- No tak trochę.
- To chodźmy to kuchni. Mam nadzieję, że chłopacy mają coś w lodówce normalnego do jedzenia.
Nina
roześmiała się i poszła za Amarą. Okazało się, że Vincent,
Kaspiel, Hugh i Peter zjedli wszystko. Amara była mocno
zdenerwowana. Wyglądała jakby chciała kogoś zabić.
- Czy wy oszaleliście ?! Co teraz inni będą jeść?! - Amara wręcz krzyczała, a nie mówiła
- Nie wiem, ale byłem głody. - zaczął się tłumaczyć Peter
- Byłeś głodny?! Pomyślałeś o tym, że inni też będą głodni?
- Amara, co tu się dzieje? - powiedział zdziwiony Kastiel
Wszyscy
po usłyszeniu jak Amara wydziera się poszli zobaczyć co się
dzieje, także Kastiel. Nina zamarła widząc chłopaka. Musiał
przed chwilą wstać, bo miał zaspane oczy i poczochrane włosy.
- Co się dzieje? Nasi kochani koledzy zjedli wszystko! Lodówka jest po prostu pusta. - oświeciła Kastiela
- Co wam odbiło? Teraz idziecie do sklepu. Tylko kupnie coś normalnego.
Chłopacy
tylko popatrzeli na Kastiela i od razu poszli się ubrać, aby wyjść.
Nina zdziwiła się, że tak bez słowa robią co im karze. Dziewczyna
poszła do Kaspiela i zaproponowała, że pójdzie z nimi. Wychodząc
z domu ktoś złapał Ninę za rękę.
- A ty gdzie idziesz? - spytał zimno Kastiel
- Do sklepu. - odpowiedziała stanowczo
- Oni mają iść sami. Jak zjedli to niech teraz się pomęczą. - mówił nadal tym samym tonem
- Chciałam im pomóc. Bycie dobrym nie jest takie złe.
Znowu
zachowuje się jak bezduszny idiota; co ja najlepszego zrobiłam. -
pomyślała sobie Nina. Zaczęły wzrastać jej negatywne uczucia co
do niego. Nie mogła zrozumieć czemu się tak zachowuje i jak bardzo
może zmienić się w przeciągu nocy.
- Może nie jest, ale ty nie pójdziesz z nimi! - rozkazał chłopak
- Że co? Myślisz, że możesz mi zabronić? - spytała ironicznie dziewczyna
- Nina, idziesz? - przerwał Peter przybiegający do nich
Dziewczyna
popatrzyła Kastielowi głęboko w oczy i przez chwile nie
odpowiadała.
- Słyszysz? Jak nie chcesz iść to my już pójdziemy, bo wszyscy chcą jeść. - powiedział chłopak
Nina
nadal nie odpowiadała. Peter zaczął iść w kierunku reszty
chłopaków. Kastiel podszedł bliżej Niny.
Nachylił
się i powiedział cicho do ucha.
- Jak tak bardzo tego chcesz to idź, ale nie licz na mnie następnym razem.
Kastiel
odwrócił się i poszedł do salonu, gdzie była reszta towarzystwa.
Nina poczuła lekkie zakłopotanie, ale nie wiedziała czemu.
Pobiegła szybko do Kaspiela oraz reszty i poszli do sklepu.
Wybierając zakupy była bardzo zamyślona. Zaczęła sobie wszystko
kalkulować w głowie i stwierdziła, że Kastiel to totalny głupek
który traktuje ludzi jak przedmioty i ma zamiar to wszystko mu
powiedzieć.
- Nina myślisz, że to wystarczy? - Hugh wyrwał dziewczynę z zamyślenia
- Co?... Yyy, tak. To powinno wystarczyć.
- Co ty tak bujasz w obłokach? - uśmiechną się do niej
- Mam dziś od rana kiepski dzień.
- Chodzi o Kastiela? - zapytał prosto z mostu
- O Kastiela?... Hmm, no może trochę. Ale skąd to pytanie?
- Widziałem jak staliście w drzwiach przed wyjściem. Powiem ci, że jemu poprostu ciężko jest okazywać uczucia. Myśli, że robi dobrze, ale nie zawsze tak jest. Wiem, że to nie moja sprawa, ale jeżeli na prawdę go lubisz to daj mu szanse i spróbuj zrozumieć. - powiedział Hugh
Hugh
zawsze mówił co myślał i często za to mu się dostawało, ale
wolał powiedzieć niż później żałować, że nic nie powiedział.
- To nie jest takie proste jak się wydaje. To co czuje do niego jest trochę dziwne i nie umiem sobie wytłumaczyć czemu. Odczuwam to tak jakby coś mnie do niego przyciągało, ale z drugiej strony jego charakter mnie odpycha.- odpowiedziała Nina
- Hmm ciekawe. - chłopaka zaciekawił fakt przyciągania
Nina
nagle przeanalizował to co przez chwilą powiedziała i nie mogła w
to uwierzyć.
- O boże, jak ja mogłam to powiedzieć. - powiedziała to cichym głosem; bardziej do siebie niż do niego
- Czasami trzeba coś powiedzieć komuś innemu, aby poczuć się lepiej. - uśmięchna się łagodnie do dziewczyny
- Mamy te maślane bułeczki jeszcze. - powiedział Kaspiel wrzucając opakowanie do wózka po które poszli chłopacy
- Oo to dobrze. Nataniel je lubi. - Wszyscy nagle spojrzeli się na Ninę – No co? To już mi nie wolno wiedzieć co przyjaciel lubi jeść?
- Nie no spoko. - powiedział Peter, a reszta chłopaków zaśmiała się
Po
pół godzinie wrócili z zakupów. Wszyscy od razu rzucili się na
jedzenie. Nina wzięła dwie gruszki i poszła na górę do pokoju w
którym powinna spać poprzedniej nocy. Była tam Letha i słuchała
muzyki. Jak zauważyła wchodzącą Nine zdjęła słuchawki.
- Przynieśliśmy już jedzenie, jak chcesz to idź na dół. Radze ci szybko, bo zaraz wszyscy wszystko zjedzą. - powiedział uśmiechając się Nina
- Dzięki. - odpowiedziała dziewczyna obojętnie i wyszła z pomieszczenia
Ninie
wydawało się, że Letha jej nie lubi, ale nie robiło jej to
wielkiej różnicy. Położyła się na najwiekrzym łóżku, ugryzła
gruszkę i po chwili zaczęła cicho śpiewać.Tym czasem na dole w
jadalni Hugh chciał przez chwilę porozmawiać z Kastielem.
Wiedział, że nie jest w dobrym nastroju, ale chciał szybko to
załatwić.
- Wiem, że to wasza sprawa jak okazujecie sobie uczucia z Niną, ale mam jedno pytanie i musisz mi na nie odpowiedzieć – zaczął nie pewnie Hugh
- Niby czemu? Jestem wkurzony od rano między innymi przez ciebie, a teraz mam ci jeszcze odpowiadać na jakieś durne pytania. - powiedział lekko poirytowany Kastiel
- Co czujesz do Niny? - powiedział prostu z mostu jak przeważnie mówił
- Proszę cię nie bądź śmieszny. Myślisz, że będę z tobą o tym gadał?! - powiedział i zaczął się oddalać, gdy nagle Hugh zapytał
- Czujesz dziwne przyciąganie do niej? Nie możesz zrozumieć czemu tak na ciebie działa?
Kastiel
zatrzymał się i mocno zdenerwował. Podszedł do chłopaka i złapał
za koszulkę.
- Myślisz, że możesz sobie takie rzeczy gadać?
- Powiem ci, że ona czuje to samo i to nie jest normalne. - chłopak kontynuował nie zważając na Kastiela
Chłopak
puścił go. Bo wiedział, że mówi prawdę.
- I co myślisz, że jesteśmy nie normalni? - powiedział znowu zirytowany Kastiel
- Nie, ale wiesz przecież, że niektóre istoty nadprzyrodzone czują przyciąganie do siebie. Tak jak ty i Nina. - tłumaczył chłopak
- Tak, ale wilkołaki przecież tak nie mają. - zdziwił się Kastiel
- No wiem i to mnie zastanawia.
- To znaczy, że ona będzie nie tylko wilkołakiem.
- Nie koniecznie. Może w rodzinie miała kogoś takiego i ty też, więc macie ich geny i dlatego tak się dzieje.
- To co mam teraz zrobić niby? Nie wiemy o jaką istotę dokładnie chodzi.
- Nic nie zrobisz. Musisz tylko pamiętać o tym i uważać co robisz, bo ona będzie odczuwać dwa razy mocniej uczucia związane z tobą tak jak ty co do niej, również złość będzie z potęgowana. Musicie utrzymywać neutralne relacje.
- Hm to da się zrobić, ale byłoby łatwiej gdybym jej to powiedział.
- No na pewno.
- Na razie trzeba poczekać do przemiany. Potem się zobaczy.
- Dobra. Słuchaj ja jestem najedzony... więc pójdę przygotować wszystko do baseball'a.
- Ok, ale resztę " najedzonych też weź "
- Spoko
Później
znowu wszyscy zaczęli tańczyć, bo ktoś włączył muzykę. Po
południu było zaplanowanie granie w baseball. Nina pytała się o
co dokładnie chodzi w tej grze. Wiedziała, że jest coś takiego,
ale nie wiedziała jakie są zasady gry. Amara wszystko jej dokładnie
wytłumaczyła. Na samym początku tylko się przyglądała, a
później dopiero zaczęła grać. Ktoś nagle wyrzucił daleko w las
piłkę. Nina miała po nią iść, bo i tak nie umiała jeszcze
dobrze grać i mogła się po nią przejść, a z racji tego, że
nikomu nie chciało się czekać poszli do domu po drugą. Dziewczyna
była zdenerwowana, bo czemu niby ona miała chodzić tylko po piłki.
Szukała i szukała, ale nie mógł znaleźć. Potknęła się o
gałąź i upadła zaczęła ją mocno boleć noga. Teraz to
dopiero się wkurzyła. Wstała i szła dalej. Myślała, że zaraz
wybuchnie. Nagle poczuła ostry ból głowy. Uklękła na ziemi, bo
nie mogła wytrzymać z bólu. Zaczęła krzyczeć. Była dość
daleko od domu, więc nikt jej nie słyszał.
- No nie wytrzymam! Co się dzieje?! - krzyczała sama do siebie
- Przemieniasz się – Nina usłyszała męski głos, ale był za daleko, aby mogła zobaczyć kto to jest.
***
Miałam wczoraj wieczorem wstawić ten rozdział, ale nie chciało mi się już poprawiać błędów i jest dzisiaj. Trochę dziwny jak dla mnie no, ale jest. Piszcie, czy wam się podoba, czy nie. + Przepraszam za błędy jak jakieś znajdziecie. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz