poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 18.

Dalej szli w milczeniu, ale to nie była niezręczna cisza. Nina nie chciała nic mówić. Czekała aż dojdą do innych. Zaciekawiła się tym światem chociaż nadal się bała. Zauważyła trochę bardziej różniącą się od innych grupkę. Kastiel to zauważył i powiedział jej, że to są elfy. Nina z niedowierzaniem patrzyła na nich. Nie spodziewała, że filmowe postacie, które tak bardzo lubiła może zobaczyć za żywo, a nawet z nimi porozmawiać.
  • Chodź, poznacie się
Nina z zaciekawieniem podeszła do nich. Była tak zdenerwowana, że aż zaniemówiła. Kastiel dziwnie popatrzał na nią i potem się otrząsnęła.
  • Jestem Nina. - powiedziała w końcu
  • Witaj, widzę, że jesteś trochę spięta.
  • No może trochę.
Znowu zapadła cisza. Kastiel wiedział, że musi działać. Nie rozumiał zachowania dziewczyny. Zwykle taka odważna, a teraz... nawet przedstawić jej jest trudno.
  • Nino, to jest Lily – pokazująć kolejno osoby – Ida, Lea, Maglor i Gligan
  • Miło was poznać. - uśmiechnęła się lekko dziewczyna
  • Widzę, że jesteś troszkę, jakbym mogła to ująć... - zamyśliła się chwilę Lily – podekscytowana. Tak to dobre słowo. Jesteś podekscytowana naszym widokiem.
Nina uśmiechnęła się do siebie w duchu. Wiedziała, że elfy wyczuwają takie rzeczy.
  • Chcę pokazać jej dokładnie to miejsce. Jest nowa w stadzie i dobrze byłoby jakby trochę więcej dowiedziała się o naszym świecie.
  • Jak miło z twojej strony. - uśmiechnęła się Lea
  • A gdzie zgubiliście Nataniela? - spytał Gligan, wiedział, że z nim przyjechali
  • No właśnie, gdzie on się podziewa? - Nina skierowała pytanie do Kastiela
  • Powiem ci później, a na razie pożegnaj się, bo musimy iść dalej.
Nina przelotnie powiedziała ''do zobaczenia'', bo od razu Kastiel pociągną ją w swoją stronę.
  • O co ci chodzi? - powiedziała Nina jak oddalili się od elfów
  • Przebywanie z elfami nie jest świetnym pomysłem. Oni wszystko wyczują, a czasami to nie jest dobre. Na pewno wydaje ci się, że są mili, bo z pozoru tak jest, ale później może ci przeszkadzać ich towarzystwo. Nie zabraniam ci się z nimi spotykać tylko mówię jak jest.
Na początku Nina chciała wtrącić, że nie będzie jej rozkazywał i nie będzie mówił z kim ma się spotykać, a z kim nie, ale poczekała do końca i to była dobra decyzja. Stwierdziła, że nie może za każdym razem tak na niego wjeżdżać i mieć ciągłe pretensje.
  • Słuchaj... - zawahała się przez chwilę – przepraszam za te moje wybuchy złości. Większości z nich nie były potrzebne.
  • Wiesz co? Teraz ty masz prześwity dobroci.
  • Nie przeginaj. - walnęła go lekko w ramię
  • Dobra, dobra. Rozejm? - spytał z uśmiechem chłopak
  • Tak, rozejm.
Poszli dalej. Chłopak wytłumaczył jej gdzie podziewa się Nataniel. Musiał tak jakby zarejestrować to, że dziewczyna jest nowa. Sprawy papierkowe przeważnie załatwiał Nataniel, dlatego Kastiel też pojechał, żeby przez ten czas ktoś zajął się dziewczyną. Mogła jechać Amara, ale Nataniel chciał, żeby pobyli trochę w swoim towarzystwie. Miał nadzieję, że rozluźni się atmosfera miedzy nimi. I miał rację.
  • Tam są druidzi. Posiadają dużo wiedzę. Kiedyś ze względu na zdobyte wykształcenie często powierzano im sprawowanie czynności politycznych i sądowych. We wczesnośredniowiecznej Irlandii byli wysokimi urzędnikami dworu królewskiego, czasem nawet mieli prawo głosu przed królem. Ale teraz muszą nauczyć się walczyć. Nikt ich nie obroni.
  • Kiedyś żyło im się lepiej.
  • Tak, teraz wszystko się zmienia.
  • Czy to są skrzaty? - nagle Nina przystanęła
  • Skrzaty, gobliny, gnomy. Trzymają się razem. Mają większe szanse tak jak Amanda z Luisem i Mirandą.
  • A te kobiety? - Nina wskazała palcem – Kto to jest?
  • To są Harpie.
  • Harpie? Na prawdę? Co one tutaj robią? Słyszałam o Harpiach w... - zawahała się – w telewizji, ale wiem, że są to duchy porywające dzieci i dusze oraz uosabiające gwałtowne porywy wiatru. A tutaj przecież mamy uczyć się walczyć ze złem nie?
  • To co ty wiesz jest po części prawdą, ale one takie nie są. Ludzie wymyślali niestworzone historie na ich temat, ponieważ na początku takie były, ale później diametralnie się zmieniły. Mit o nich pozostał, dlatego inni nie darzą ich dużą sympatią.
Szli dalej, Kastiel opowiadał jej o innych, ale skromniej, nie znał ich wszystkich, choć zawsze coś do powiedzenia na ich temat miał. Wrócili do początku. Niedługo potem zjawił się Nataniel. Wszystko załatwił i Nina mogła normalnie, legalnie przychodzić. Cieszyła się wiedzą, którą uzyskała od Kastiela, ale spodobała jej się walka na manekinach i chciała to powtórzyć.
Nataniel zaprowadził ich do miejsca, gdzie zwykle trenowały wilkołaki. Stały tam manekiny, kilka gałęzi i metalowe paliki wbite w ziemię. Chłopacy pokazywali dziewczynie różne ciekawe techniki, ale i tak dużo nie zrobiła, bo robiło się już ciemno. Nina nie wspomniała rodzicom, że tak późno wróci do domu. Nie ograniczali jej, ale ona sama wolała informować ich mniej więcej gdzie idzie i kiedy wróci.
  • Mieliśmy jeszcze zajrzeć do Mirandy. - upomniała Nina Kastiela kiedy się zbierali
  • Jak chcesz to możesz iść się pożegnać. - rzucił lekko Nataniel
Nina poszła sama. Zauważyła jak Amanda użyła powietrza w walce. Zachwyciło ją to. W dzieciństwie chciała władać jakimś żywiołem. Prababcia opowiadała jej różne historie na ten temat, ale później Nina dorosła i porzuciła te marzenia. Po śmierci Ave – prababci Niny, wyprowadzili się na drugi koniec państwa. Uważali, że kobieta postradała zmysły i postanowili opuścić tamto miejsce.
  • O jeju to jest świetne. - powiedziała Nina do Mirandy
  • Wiem, dobrze sobie radzi.
  • Przyszłam się pożegnać. Musimy już wracać. Ale postaram się przyjechać za jakiś czas.
  • To do zobaczenia.
Nina od niechcenia kierowała się w stronę wyjścia. Nagle usłyszała ''uwaga''. Odwróciła się i od razu znalazła się na ziemi. Maglor pchną ją żeby nie dostała głazem w głowę.
  • Żyjesz? - spytał zaniepokojony elf podając jej rękę, aby mogła wstać.
  • Tak, ale co to było?! - Nina była zdenerwowana
  • Celowali do mnie, ale byłaś w polu rażenia.
  • Kto chciał rzucić cię głazem? - Nina zaczęła się rozglądać
  • Pewnie magowie. Taki jeden szczególnie mnie nie lubi. A ty lepiej idź już do Kastiela, bo jak się dowie, że prawie dostałaś to nie będzie dobrze i będzie bójka.
  • Ale..
  • Nie gadaj tylko idź. Innym razem porozmawiamy.
Chłopak lekko ja pchną za znak, że ma iść. Dziewczyna szła odwracając się cały czas.
Kastiel nic nie wspomniał o magach Ninie. Zdziwiło ją to. Kiedy przebrała się i przeszła przez te same drzwi którymi wchodziła znowu poczuła dziwne uczucie. Widziała już z daleka samochód i kierowała się w jego kierunku. Odwróciła się ostatni raz i popatrzała na wielki napis na budynku.
  • Czemu jest tam napisane ''Karate''? - spytała Nina wchodząc do samochodu
  • Widziałaś te zielone drzwi po drugiej stronie? Tam są normalne zajęcia dla ludzi.
  • Aha, no tak. - zastanowiła się przez chwilę – Mam pytanie.
  • Tak. - powiedział zaciekawiony Nataniel
  • Czy wy też poczuliście takie dziwne uczucie jak przechodziliście przez drzwi? - spytała, ale stwierdziła, że to głupie pytanie
Zapadła cisza. Nina poczuła się nieswojo.
  • To co poczułaś to było przejście do innego wymiaru, dlatego byliśmy na dworze. - wyjaśnił chłopak
  • O jeju to dobrze, że sobie tego nie wymyśliłam. - Nina odetchnęła
Kastiel roześmiał się. I spojrzał na dziewczynę, która siedziała na tylnym siedzeniu.
  • Coraz bardziej mnie zaskakujesz.


Resztę drogi spędzili w ciszy.




*** 
Krótszy, ale szybciej. Tak wybraliście. Będą częściej rozdziały.

Co uważacie na temat nowych postaci z tego rozdziału i poprzedniego? 
Mam zrobić kilka scen z wybrana nową osobą, czy raczej sobie odpuścić?

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 17.

  • W końcu jesteś. - uśmiechną się Nataniel
  • No jestem.
  • To jedziemy.
  • Jedziemy? - zdziwiła się dziewczyna, bo chłopak nie umiał prowadzić samochodu.
  • Tak Kastiel nas zawiezie.
  • Czemu on? - oburzyła się trochę dziewczyna
  • Oj nie przesadzaj, dasz radę. - roześmiał się ponownie
  • Hmm mam nadzieję...
Poszli razem do samochodu, gdzie siedział już Kastiel. Podróż zleciała szybko. Weszli do wielkiego budynku z napisem '' Karate ''. Nina oglądała całe pomieszczenie. Na wprost znajdowała się recepcja. Po prawej stronie zauważyła czerwone drzwi, a po lewej zielone. Wystrój był nowoczesny z nutką klasycznych mebli. Ściany w kolorze kremowym, który idealnie komponował się z różnego rodzaju dodatkami na ścianach i półkach. Budynek był trzy-piętrowy. Nie za wysoki, lecz szeroki. Cała trójka podeszła do czerwonych drzwi i weszli do środka. Był to korytarz prowadzący do następnych drzwi. Gdy przeszli przez próg Nina poczuła dziwne ukłucie w sercu, ale nie przejęła się zbytnio tym. Zobaczyła ogromny plac na dworze... na świezym powietrzu i dużo ludzi. Nie spodziewała się, że za budynkiem znajduję się taka duża przestrzeń. Stała jak wryta i tylko przyglądała się otoczeniu.
  • Idziesz? - powiedział Nataniel łapiąc dziewczynę za rękę
Nina miała dziwne uczucie, że coś tu nie gra, ale nie wiedziała co. Była "nowa" w świecie wilkołaków i dopiero poznawała to życie, ale nie zdawała sobie sprawy, że istnieją inne nadprzyrodzone istoty o których nawet jej się nie śniło.
Niedaleko stał jeden z wielu niewielkich drewnianych budynków do którego Nataniel zaprowadził Ninę wraz z Kastielem. Były to szatnie dla trenujących. Chłopacy weszli do jednego pomieszczenia, a Nina do drugiego. Kobieta w niebieskim fartuchu podała jej ubrania i wyszła. Dziewczyna przebrała się. Był to strój sportowy. Nagle usłyszała pukanie do drzwi, podeszła do nich i otworzyła.
  • I jak, już przebrana. - stwierdził raczej niż zapytał podniecony Nataniel
  • Może najpierw opowiesz jej o tym? - głos Kastiela był nieco zdenerwowany
  • To sam powiedz jej wszystko co chcesz. Proszę zastawiam was. I tak muszę coś załatwić, więc czyń swoją powinność.
Nataniel odszedł, a Nina znowu czuła się niezręcznie. Skarciła się w myślach, że nie powinna była jechać z nimi, już wtedy jak dowiedziała się, że Kastiel będzie im towarzyszył.
Stali w milczeniu przez dłuższa chwilkę. Chłopak w końcu przerwał niezręczną ciszę.
  • Słuchaj mi też się nie podoba, że tu jestem, ale czasu nie cofnę.
Nina spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem, nic nie powiedziała. Odwróciła się z stronę którą poszedł Nataniel i nadal nie odzywała się.
  • Słyszysz mnie? Czy możemy normalnie porozmawiać? I zachowywać się jak normalni ludzie?
Ostatnie słowa utkwiły dziewczynie w głowie i ciągle je powtarzała w myślach – ''normalni ludzie''. Odwróciła się do niego z nieodgadnioną miną.
  • Normalni ludzie? Ty chyba jesteś śmieszny.
  • Zachowujesz się jak dziecko. Pamiętaj, że czasu nie cofniesz tak jak ja. To, że jesteś jaka jesteś nie znaczy, że musisz być taka opryskliwa. Jesteśmy w miejscu, gdzie takich jak my nazywa się normalnymi. Jak chcesz to mogę przejść się z tobą i opowiedzieć kto kim jest. Ale to od ciebie zależy. - widać było, że chłopakowi nie podobała się sytuacja w jakiej się znaleźli, ale czuł, że musi jej pomóc.
Nina zamyśliła się nagłą zmianą nastroju chłopaka. Skinęła głową na znak, że się zgadza i na początku poszli do wampirów zwanych morojami.
  • Widzisz tamtych po prawej? To jest Amanda. Jest morojem i specjalizuję się w żywiole powietrza. Uczą się jak używać magii w walce ze strzygami – wampirami, dampirami lub ludźmi, którzy oddali życie za nieśmiertelność i są bezwzględnymi zabójcami. Ta dziewczyna obok niej to Miranda – dampirzyca, strażnik Amandy. Pół człowiek, pół wampir. Dziewczyna pilnuję moroja, towarzyszy jej w dzień i w nocy, dlatego mają większą szanse na zabicie przeciwnika.
Nina patrzała na zwinne ruchy Mirandy z podziwem. Sama chciałaby tak się poruszać. Na razie nie miała styczności z zagrożeniem, nawet nie wiedziała kto może jej zagrażać. Zawsze chciała chodzić na zajęcia z samoobrony to co widziała interesowało ją i chciała się tego nauczyć. Zastanawiała się jak można stać się strzygą, ale pomyślała, że to byłoby głupie pytanie.
  • A ten facet koło nich to kto to?
Kastiel rozejrzał się i zauważył znajomą mu twarz.
  • Chodź, przedstawię cię.
Pociągną Ninę za rękę i razem podeszli do chłopaka.
  • A tak po za tym to on nie jest taki stary. - powiedział cicho Kastel zamim doszli do celu.
Dziewczyna jednak była bardziej zainteresowana Mirandą niż zbędnymi uwagami chłopaka.
  • Cześć Luis. Przedstawiam ci Ninę. - powiedział Kastiel do lekko uśmiechniętego już chłopaka
  • Witajcie. Miło mi cię poznać. - popatrzał chwilę na dziewczynę, lecz później skierował wzrok na Kastiela - Skąd się tu wziąłeś?
  • Przyjechaliśmy z Natanielem pokazać Ninie to miejsce i przy okazji mam zamiar ją trochę oprowadzić.
  • Jesteś szczęściarą. Kastiel nie często jest taki miły dla innych. - Luis uśmiechną się do Niny i czekał na reakcje dobrze mu znaną ze strony chłopaka.
  • Nie denerwuj mnie. Umiem być miły, poza tym kto to mówi sam jesteś opryskliwy. - spojrzał ponuro na Luisa – Miranda możesz do nas na moment przyjść?
Kastiel zawołał dziewczynę i na jego twarzy pojawił się nie znany Ninie uśmiech. Taki szczery. W jego oczach było widać luz, dobrze czuł się z towarzystwie Luisa i chciał się trochę podroczyć z nim za słowa powiedziane do Niny. Objął dziewczynę ramieniem i spojrzał na nią z zadziornym uśmiechem.
  • Powiedz Mirando jaki jest Luis. - dziewczyna wyczuła co się dzieję i zaczęła grać tak jak oni
  • Luis? Hmm często nie wiadomo o co mu chodzi i wkurza mnie ciągłymi uwagami na mój temat... - dziewczyna popatrzała na chłopaka z rozbawioną miną – ale jest bardzo waleczny i potrafi zadbać o bezpieczeństwo Amandy.
  • Tak to rozpracowałaś, że każdy jest zadowolony z twojej odpowiedzi.
  • Zawsze do usług.
Nina mimo niechęci do Kastiela poczuła luz. Atmosfera jaka tam panowała miło działała na zdezorientowaną dziewczynę. Przez jakiś czas rozmawiali jeszcze, lecz Nina nie odzywała się. Nie przeszkadzało jej to. Tak rozbawionego Kastiela chyba jeszcze nie widziała.
  • Co ty taka małomówna? - wtrąciła Amanda, która podeszła do grupki krótko po Mirandzie
  • Zastanawiam się jak udało wam się doprowadzić Kastiela do takiego stanu.
Wszyscy skierowali wzrok na Ninę. Nie wiedziała o co im chodzi. Poczuła się głupio. Stwierdziła, że on zawsze jest przy nich taki, więc nie znają go z innej strony.
  • No co?
  • Nie no nic, ale... o co dokładnie tobie chodzi. - zapytała Amanda uśmiechając się
  • Może nie znam go długo – skierowała wzrok na Kastiela – ale nie widziałam cię jeszcze tak wyluzowanego. Zawsze tylko taki naburmuszony chodzisz. A jak masz prześwity dobroci to w nieodpowiednich momentach.
Luis wybuchł śmiechem. Nina poczuła lekką ulgę jak to powiedziała. Dziewczyny spojrzały na Kastiela i również uśmiechnęły się.
  • Na serio masz prześwity dobroci? - mówił nadal rozbawiony Luis
Kastiel trochę się zmieszał. Uważał, że to Nina sama z siebie go nie lubi, ale jednak to chodzi o jego zachowanie. Ucieszył się w duchu, że dziewczyna doceniła to, że starał się być miły, ale nie spodziewał się, że gdyby w innych okolicznościach by tak się zachowywał mógłby mieć lepsze relacje z nią. Czuł w środku, że musi być z nią, towarzyszyć jej i być przy niej cały czas. To dziwne przyciąganie do niej sprawiało, że stawał się milszy, ale nie wtedy kiedy trzeba było.
  • A ty masz? Wątpię w to. - znowu pojawił się uśmiech na jego twarzy
  • Wiesz, że nie lubię jak odpowiadasz na pytanie pytaniem i jeszcze sam udzielasz na nie odpowiedzi.
Luis zaatakował Kastiela i zaczęła się przepychanka. Nina spojrzała na dziewczyny ze zdziwieniem.
  • Zróbcie coś. - Nina była zaniepokojona
  • Spokojnie nic im nie będzie oni tak zawsze maja jak się spotkają. Nic się nie stanie.
Dziewczyna uspokoiła się i poczuła jak zaczyna się uśmiechać.
  • I co mam czekać aż im przejdzie?
  • Jak chcesz to możesz chwile z nami potrenować, bo to ich tam na pewno trochę potrwa. - powiedziała Amanda pokazując na chłopaków
  • Na serio?
  • No tak, chodź.
Miranda złapała Ninę za ręke i pociągnęła z stronę maty na której wcześniej ćwiczyły. Przez 10 minut dziewczyna pokazywała Ninie gdzie najlepiej kopnąć, aby najbardziej bolało. Później Nina sama próbowała coś zdziałać na manekinie.Spodobało się jej to. Czuła się świetnie. Nie chciała nigdzie indziej iść.
  • Patrz. - powiedział Luis spoglądając na dziewczyny – Świetnie jej idzie.
  • Komu? - Kastiel dopiero teraz otrząsnął się – Aa Ninie. Tak dość dobrze.
  • Ćwiczyła coś wcześniej?
  • Chyba nie, ale wiem, że biega trochę.
  • Powiedz mi o co z nią chodzi? - spytał niespodziewanie chłopak
  • Że co? A co ma z nią być? - zdziwił się Kastiel, ale go olśniło – Chodzi o to, że nie jest naszą betą tak? Słuchaj długa historia, ale bardziej nie pokoi mnie jej zachowanie i to jak na mnie działa.
  • Co dokładnie? - Luis jest z natury ciekawski, ale dopiero po chwili przekalkulował sobie słowa chłopaka – Działa na ciebie?
  • Tak, wiesz jaki typ dziewczyn preferuję, ale ona nie należy do groma takich ludzi, a mimo tego nie mogę bez niej długo wytrzymać. Czuję, że muszę przy niej być i to mnie zastanawia.
  • Stary wszystko dobrze z tobą?
  • Dobra koniec tematu, zapomnij.
  • Nie denerwuj się od razu. Jaki ty jesteś impulsywny. Pytałeś kogoś, czy takie zjawiska się zdarzają?
  • Nie..., ale taki jeden też się tym zaciekawił, może jednak wszystko w porządku ze mną. Może to z nią coś nie gra. No bo przecież pomiędzy wilkołakami nie ma przyciągania...
  • Ale pomiędzy innymi istotami nadprzyrodzonymi są. - dokończył Luis
Przez chwilę siedzieli w ciszy wpatrzeni ziemię.
  • Dobra sprawdzę to później. Teraz muszę iść dalej oprowadzać Ninę. - odezwał się w końcu Kastiel
  • No to na razie.

Chłopak wstał i podszedł do dziewczyn. Nina nie chciała iść, ale Kasiel obiecał jej, że przyjdą do nich jeszcze później. Dziewczyna pożegnała się z nimi. Nie odczuła, że są tacy jacy są. Uważała ich za ''normalnych ludzi''. Teraz dopiero zaczynała rozumieć słowa Kastiela.



***
Długo się tworzył rozdział, ale postaram się szybciej wstawiać kolejne rozdziały i jak zauważyliście nie wstawiam ich z określonym czasie, więc nie będę pisać kiedy będzie kolejny, bo prawdopodobnie może nie będzie w tym czasie. Coś może mi wypaść i wtedy musicie długo czekać, a ja wam obiecałam, że bedzię w tym terminie i mi robi się trochę głupio. :)