Dalej szli w milczeniu,
ale to nie była niezręczna cisza. Nina nie chciała nic mówić.
Czekała aż dojdą do innych. Zaciekawiła się tym światem chociaż
nadal się bała. Zauważyła trochę bardziej różniącą się od
innych grupkę. Kastiel to zauważył i powiedział jej, że to są
elfy. Nina z niedowierzaniem patrzyła na nich. Nie spodziewała, że
filmowe postacie, które tak bardzo lubiła może zobaczyć za żywo,
a nawet z nimi porozmawiać.
- Chodź, poznacie się
Nina z zaciekawieniem
podeszła do nich. Była tak zdenerwowana, że aż zaniemówiła.
Kastiel dziwnie popatrzał na nią i potem się otrząsnęła.
- Jestem Nina. - powiedziała w końcu
- Witaj, widzę, że jesteś trochę spięta.
- No może trochę.
Znowu zapadła cisza.
Kastiel wiedział, że musi działać. Nie rozumiał zachowania
dziewczyny. Zwykle taka odważna, a teraz... nawet przedstawić jej
jest trudno.
- Nino, to jest Lily – pokazująć kolejno osoby – Ida, Lea, Maglor i Gligan
- Miło was poznać. - uśmiechnęła się lekko dziewczyna
- Widzę, że jesteś troszkę, jakbym mogła to ująć... - zamyśliła się chwilę Lily – podekscytowana. Tak to dobre słowo. Jesteś podekscytowana naszym widokiem.
Nina uśmiechnęła się
do siebie w duchu. Wiedziała, że elfy wyczuwają takie rzeczy.
- Chcę pokazać jej dokładnie to miejsce. Jest nowa w stadzie i dobrze byłoby jakby trochę więcej dowiedziała się o naszym świecie.
- Jak miło z twojej strony. - uśmiechnęła się Lea
- A gdzie zgubiliście Nataniela? - spytał Gligan, wiedział, że z nim przyjechali
- No właśnie, gdzie on się podziewa? - Nina skierowała pytanie do Kastiela
- Powiem ci później, a na razie pożegnaj się, bo musimy iść dalej.
Nina przelotnie
powiedziała ''do zobaczenia'', bo od razu Kastiel pociągną ją w
swoją stronę.
- O co ci chodzi? - powiedziała Nina jak oddalili się od elfów
- Przebywanie z elfami nie jest świetnym pomysłem. Oni wszystko wyczują, a czasami to nie jest dobre. Na pewno wydaje ci się, że są mili, bo z pozoru tak jest, ale później może ci przeszkadzać ich towarzystwo. Nie zabraniam ci się z nimi spotykać tylko mówię jak jest.
Na początku Nina chciała
wtrącić, że nie będzie jej rozkazywał i nie będzie mówił z kim
ma się spotykać, a z kim nie, ale poczekała do końca i to była
dobra decyzja. Stwierdziła, że nie może za każdym razem tak na
niego wjeżdżać i mieć ciągłe pretensje.
- Słuchaj... - zawahała się przez chwilę – przepraszam za te moje wybuchy złości. Większości z nich nie były potrzebne.
- Wiesz co? Teraz ty masz prześwity dobroci.
- Nie przeginaj. - walnęła go lekko w ramię
- Dobra, dobra. Rozejm? - spytał z uśmiechem chłopak
- Tak, rozejm.
Poszli dalej. Chłopak
wytłumaczył jej gdzie podziewa się Nataniel. Musiał tak jakby
zarejestrować to, że dziewczyna jest nowa. Sprawy papierkowe
przeważnie załatwiał Nataniel, dlatego Kastiel też pojechał,
żeby przez ten czas ktoś zajął się dziewczyną. Mogła jechać
Amara, ale Nataniel chciał, żeby pobyli trochę w swoim
towarzystwie. Miał nadzieję, że rozluźni się atmosfera miedzy
nimi. I miał rację.
- Tam są druidzi. Posiadają dużo wiedzę. Kiedyś ze względu na zdobyte wykształcenie często powierzano im sprawowanie czynności politycznych i sądowych. We wczesnośredniowiecznej Irlandii byli wysokimi urzędnikami dworu królewskiego, czasem nawet mieli prawo głosu przed królem. Ale teraz muszą nauczyć się walczyć. Nikt ich nie obroni.
- Kiedyś żyło im się lepiej.
- Tak, teraz wszystko się zmienia.
- Czy to są skrzaty? - nagle Nina przystanęła
- Skrzaty, gobliny, gnomy. Trzymają się razem. Mają większe szanse tak jak Amanda z Luisem i Mirandą.
- A te kobiety? - Nina wskazała palcem – Kto to jest?
- To są Harpie.
- Harpie? Na prawdę? Co one tutaj robią? Słyszałam o Harpiach w... - zawahała się – w telewizji, ale wiem, że są to duchy porywające dzieci i dusze oraz uosabiające gwałtowne porywy wiatru. A tutaj przecież mamy uczyć się walczyć ze złem nie?
- To co ty wiesz jest po części prawdą, ale one takie nie są. Ludzie wymyślali niestworzone historie na ich temat, ponieważ na początku takie były, ale później diametralnie się zmieniły. Mit o nich pozostał, dlatego inni nie darzą ich dużą sympatią.
Szli
dalej, Kastiel opowiadał jej o innych, ale skromniej, nie znał ich
wszystkich, choć zawsze coś do powiedzenia na ich temat miał.
Wrócili do początku. Niedługo potem zjawił się Nataniel.
Wszystko załatwił i Nina mogła normalnie, legalnie przychodzić.
Cieszyła się wiedzą, którą uzyskała od Kastiela, ale spodobała
jej się walka na manekinach i chciała to powtórzyć.
Nataniel
zaprowadził ich do miejsca, gdzie zwykle trenowały wilkołaki.
Stały tam manekiny, kilka gałęzi i metalowe paliki wbite w ziemię.
Chłopacy pokazywali dziewczynie różne ciekawe techniki, ale i tak
dużo nie zrobiła, bo robiło się już ciemno. Nina nie wspomniała
rodzicom, że tak późno wróci do domu. Nie ograniczali jej, ale
ona sama wolała informować ich mniej więcej gdzie idzie i kiedy
wróci.
- Mieliśmy jeszcze zajrzeć do Mirandy. - upomniała Nina Kastiela kiedy się zbierali
- Jak chcesz to możesz iść się pożegnać. - rzucił lekko Nataniel
Nina
poszła sama. Zauważyła jak Amanda użyła powietrza w walce.
Zachwyciło ją to. W dzieciństwie chciała władać jakimś
żywiołem. Prababcia opowiadała jej różne historie na ten temat,
ale później Nina dorosła i porzuciła te marzenia. Po śmierci Ave
– prababci Niny, wyprowadzili się na drugi koniec państwa.
Uważali, że kobieta postradała zmysły i postanowili opuścić
tamto miejsce.
- O jeju to jest świetne. - powiedziała Nina do Mirandy
- Wiem, dobrze sobie radzi.
- Przyszłam się pożegnać. Musimy już wracać. Ale postaram się przyjechać za jakiś czas.
- To do zobaczenia.
Nina
od niechcenia kierowała się w stronę wyjścia. Nagle usłyszała
''uwaga''. Odwróciła się i od razu znalazła się na ziemi. Maglor
pchną ją żeby nie dostała głazem w głowę.
- Żyjesz? - spytał zaniepokojony elf podając jej rękę, aby mogła wstać.
- Tak, ale co to było?! - Nina była zdenerwowana
- Celowali do mnie, ale byłaś w polu rażenia.
- Kto chciał rzucić cię głazem? - Nina zaczęła się rozglądać
- Pewnie magowie. Taki jeden szczególnie mnie nie lubi. A ty lepiej idź już do Kastiela, bo jak się dowie, że prawie dostałaś to nie będzie dobrze i będzie bójka.
- Ale..
- Nie gadaj tylko idź. Innym razem porozmawiamy.
Chłopak
lekko ja pchną za znak, że ma iść. Dziewczyna szła odwracając
się cały czas.
Kastiel
nic nie wspomniał o magach Ninie. Zdziwiło ją to. Kiedy przebrała
się i przeszła przez te same drzwi którymi wchodziła znowu
poczuła dziwne uczucie. Widziała już z daleka samochód i
kierowała się w jego kierunku. Odwróciła się ostatni raz i
popatrzała na wielki napis na budynku.
- Czemu jest tam napisane ''Karate''? - spytała Nina wchodząc do samochodu
- Widziałaś te zielone drzwi po drugiej stronie? Tam są normalne zajęcia dla ludzi.
- Aha, no tak. - zastanowiła się przez chwilę – Mam pytanie.
- Tak. - powiedział zaciekawiony Nataniel
- Czy wy też poczuliście takie dziwne uczucie jak przechodziliście przez drzwi? - spytała, ale stwierdziła, że to głupie pytanie
Zapadła
cisza. Nina poczuła się nieswojo.
- To co poczułaś to było przejście do innego wymiaru, dlatego byliśmy na dworze. - wyjaśnił chłopak
- O jeju to dobrze, że sobie tego nie wymyśliłam. - Nina odetchnęła
Kastiel
roześmiał się. I spojrzał na dziewczynę, która siedziała na
tylnym siedzeniu.
- Coraz bardziej mnie zaskakujesz.
Resztę
drogi spędzili w ciszy.
***
Krótszy, ale szybciej. Tak wybraliście. Będą częściej rozdziały.
Co uważacie na temat nowych postaci z tego rozdziału i poprzedniego?
Mam zrobić kilka scen z wybrana nową osobą, czy raczej sobie odpuścić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz