- W końcu jesteś. - uśmiechną się Nataniel
- No jestem.
- To jedziemy.
- Jedziemy? - zdziwiła się dziewczyna, bo chłopak nie umiał prowadzić samochodu.
- Tak Kastiel nas zawiezie.
- Czemu on? - oburzyła się trochę dziewczyna
- Oj nie przesadzaj, dasz radę. - roześmiał się ponownie
- Hmm mam nadzieję...
Poszli razem do
samochodu, gdzie siedział już Kastiel. Podróż zleciała szybko.
Weszli do wielkiego budynku z napisem '' Karate ''. Nina oglądała
całe pomieszczenie. Na wprost znajdowała się recepcja. Po prawej
stronie zauważyła czerwone drzwi, a po lewej zielone. Wystrój był
nowoczesny z nutką klasycznych mebli. Ściany w kolorze kremowym,
który idealnie komponował się z różnego rodzaju dodatkami na
ścianach i półkach. Budynek był trzy-piętrowy. Nie za wysoki,
lecz szeroki. Cała trójka podeszła do czerwonych drzwi i weszli do
środka. Był to korytarz prowadzący do następnych drzwi. Gdy
przeszli przez próg Nina poczuła dziwne ukłucie w sercu, ale nie
przejęła się zbytnio tym. Zobaczyła ogromny plac na dworze... na
świezym powietrzu i dużo ludzi. Nie spodziewała się, że za
budynkiem znajduję się taka duża przestrzeń. Stała jak wryta i
tylko przyglądała się otoczeniu.
- Idziesz? - powiedział Nataniel łapiąc dziewczynę za rękę
Nina miała dziwne
uczucie, że coś tu nie gra, ale nie wiedziała co. Była "nowa"
w świecie wilkołaków i dopiero poznawała to życie, ale nie
zdawała sobie sprawy, że istnieją inne nadprzyrodzone istoty o
których nawet jej się nie śniło.
Niedaleko stał jeden z
wielu niewielkich drewnianych budynków do którego Nataniel
zaprowadził Ninę wraz z Kastielem. Były to szatnie dla
trenujących. Chłopacy weszli do jednego pomieszczenia, a Nina do
drugiego. Kobieta w niebieskim fartuchu podała jej ubrania i wyszła.
Dziewczyna przebrała się. Był to strój sportowy. Nagle usłyszała
pukanie do drzwi, podeszła do nich i otworzyła.
- I jak, już przebrana. - stwierdził raczej niż zapytał podniecony Nataniel
- Może najpierw opowiesz jej o tym? - głos Kastiela był nieco zdenerwowany
- To sam powiedz jej wszystko co chcesz. Proszę zastawiam was. I tak muszę coś załatwić, więc czyń swoją powinność.
Nataniel odszedł, a Nina
znowu czuła się niezręcznie. Skarciła się w myślach, że nie
powinna była jechać z nimi, już wtedy jak dowiedziała się, że
Kastiel będzie im towarzyszył.
Stali w milczeniu przez
dłuższa chwilkę. Chłopak w końcu przerwał niezręczną ciszę.
- Słuchaj mi też się nie podoba, że tu jestem, ale czasu nie cofnę.
Nina spojrzała na niego
z lekkim zdziwieniem, nic nie powiedziała. Odwróciła się z stronę
którą poszedł Nataniel i nadal nie odzywała się.
- Słyszysz mnie? Czy możemy normalnie porozmawiać? I zachowywać się jak normalni ludzie?
Ostatnie słowa utkwiły
dziewczynie w głowie i ciągle je powtarzała w myślach –
''normalni ludzie''. Odwróciła się do niego z nieodgadnioną miną.
- Normalni ludzie? Ty chyba jesteś śmieszny.
- Zachowujesz się jak dziecko. Pamiętaj, że czasu nie cofniesz tak jak ja. To, że jesteś jaka jesteś nie znaczy, że musisz być taka opryskliwa. Jesteśmy w miejscu, gdzie takich jak my nazywa się normalnymi. Jak chcesz to mogę przejść się z tobą i opowiedzieć kto kim jest. Ale to od ciebie zależy. - widać było, że chłopakowi nie podobała się sytuacja w jakiej się znaleźli, ale czuł, że musi jej pomóc.
Nina zamyśliła się
nagłą zmianą nastroju chłopaka. Skinęła głową na znak, że
się zgadza i na początku poszli do wampirów zwanych morojami.
- Widzisz tamtych po prawej? To jest Amanda. Jest morojem i specjalizuję się w żywiole powietrza. Uczą się jak używać magii w walce ze strzygami – wampirami, dampirami lub ludźmi, którzy oddali życie za nieśmiertelność i są bezwzględnymi zabójcami. Ta dziewczyna obok niej to Miranda – dampirzyca, strażnik Amandy. Pół człowiek, pół wampir. Dziewczyna pilnuję moroja, towarzyszy jej w dzień i w nocy, dlatego mają większą szanse na zabicie przeciwnika.
Nina patrzała na zwinne
ruchy Mirandy z podziwem. Sama chciałaby tak się poruszać. Na razie
nie miała styczności z zagrożeniem, nawet nie wiedziała kto może
jej zagrażać. Zawsze chciała chodzić na zajęcia z samoobrony to
co widziała interesowało ją i chciała się tego nauczyć.
Zastanawiała się jak można stać się strzygą, ale pomyślała,
że to byłoby głupie pytanie.
- A ten facet koło nich to kto to?
Kastiel rozejrzał się i
zauważył znajomą mu twarz.
- Chodź, przedstawię cię.
Pociągną Ninę za rękę
i razem podeszli do chłopaka.
- A tak po za tym to on nie jest taki stary. - powiedział cicho Kastel zamim doszli do celu.
Dziewczyna jednak była
bardziej zainteresowana Mirandą niż zbędnymi uwagami chłopaka.
- Cześć Luis. Przedstawiam ci Ninę. - powiedział Kastiel do lekko uśmiechniętego już chłopaka
- Witajcie. Miło mi cię poznać. - popatrzał chwilę na dziewczynę, lecz później skierował wzrok na Kastiela - Skąd się tu wziąłeś?
- Przyjechaliśmy z Natanielem pokazać Ninie to miejsce i przy okazji mam zamiar ją trochę oprowadzić.
- Jesteś szczęściarą. Kastiel nie często jest taki miły dla innych. - Luis uśmiechną się do Niny i czekał na reakcje dobrze mu znaną ze strony chłopaka.
- Nie denerwuj mnie. Umiem być miły, poza tym kto to mówi sam jesteś opryskliwy. - spojrzał ponuro na Luisa – Miranda możesz do nas na moment przyjść?
Kastiel zawołał
dziewczynę i na jego twarzy pojawił się nie znany Ninie uśmiech.
Taki szczery. W jego oczach było widać luz, dobrze czuł się z
towarzystwie Luisa i chciał się trochę podroczyć z nim za słowa
powiedziane do Niny. Objął dziewczynę ramieniem i spojrzał na nią
z zadziornym uśmiechem.
- Powiedz Mirando jaki jest Luis. - dziewczyna wyczuła co się dzieję i zaczęła grać tak jak oni
- Luis? Hmm często nie wiadomo o co mu chodzi i wkurza mnie ciągłymi uwagami na mój temat... - dziewczyna popatrzała na chłopaka z rozbawioną miną – ale jest bardzo waleczny i potrafi zadbać o bezpieczeństwo Amandy.
- Tak to rozpracowałaś, że każdy jest zadowolony z twojej odpowiedzi.
- Zawsze do usług.
Nina mimo niechęci do
Kastiela poczuła luz. Atmosfera jaka tam panowała miło działała
na zdezorientowaną dziewczynę. Przez jakiś czas rozmawiali
jeszcze, lecz Nina nie odzywała się. Nie przeszkadzało jej to. Tak
rozbawionego Kastiela chyba jeszcze nie widziała.
- Co ty taka małomówna? - wtrąciła Amanda, która podeszła do grupki krótko po Mirandzie
- Zastanawiam się jak udało wam się doprowadzić Kastiela do takiego stanu.
Wszyscy skierowali wzrok
na Ninę. Nie wiedziała o co im chodzi. Poczuła się głupio.
Stwierdziła, że on zawsze jest przy nich taki, więc nie znają go
z innej strony.
- No co?
- Nie no nic, ale... o co dokładnie tobie chodzi. - zapytała Amanda uśmiechając się
- Może nie znam go długo – skierowała wzrok na Kastiela – ale nie widziałam cię jeszcze tak wyluzowanego. Zawsze tylko taki naburmuszony chodzisz. A jak masz prześwity dobroci to w nieodpowiednich momentach.
Luis wybuchł śmiechem.
Nina poczuła lekką ulgę jak to powiedziała. Dziewczyny spojrzały
na Kastiela i również uśmiechnęły się.
- Na serio masz prześwity dobroci? - mówił nadal rozbawiony Luis
Kastiel trochę się
zmieszał. Uważał, że to Nina sama z siebie go nie lubi, ale
jednak to chodzi o jego zachowanie. Ucieszył się w duchu, że
dziewczyna doceniła to, że starał się być miły, ale nie spodziewał
się, że gdyby w innych okolicznościach by tak się zachowywał
mógłby mieć lepsze relacje z nią. Czuł w środku, że musi być
z nią, towarzyszyć jej i być przy niej cały czas. To dziwne
przyciąganie do niej sprawiało, że stawał się milszy, ale nie
wtedy kiedy trzeba było.
- A ty masz? Wątpię w to. - znowu pojawił się uśmiech na jego twarzy
- Wiesz, że nie lubię jak odpowiadasz na pytanie pytaniem i jeszcze sam udzielasz na nie odpowiedzi.
Luis zaatakował Kastiela
i zaczęła się przepychanka. Nina spojrzała na dziewczyny ze
zdziwieniem.
- Zróbcie coś. - Nina była zaniepokojona
- Spokojnie nic im nie będzie oni tak zawsze maja jak się spotkają. Nic się nie stanie.
Dziewczyna uspokoiła się
i poczuła jak zaczyna się uśmiechać.
- I co mam czekać aż im przejdzie?
- Jak chcesz to możesz chwile z nami potrenować, bo to ich tam na pewno trochę potrwa. - powiedziała Amanda pokazując na chłopaków
- Na serio?
- No tak, chodź.
Miranda złapała Ninę
za ręke i pociągnęła z stronę maty na której wcześniej
ćwiczyły. Przez 10 minut dziewczyna pokazywała Ninie gdzie
najlepiej kopnąć, aby najbardziej bolało. Później Nina sama
próbowała coś zdziałać na manekinie.Spodobało się jej to.
Czuła się świetnie. Nie chciała nigdzie indziej iść.
- Patrz. - powiedział Luis spoglądając na dziewczyny – Świetnie jej idzie.
- Komu? - Kastiel dopiero teraz otrząsnął się – Aa Ninie. Tak dość dobrze.
- Ćwiczyła coś wcześniej?
- Chyba nie, ale wiem, że biega trochę.
- Powiedz mi o co z nią chodzi? - spytał niespodziewanie chłopak
- Że co? A co ma z nią być? - zdziwił się Kastiel, ale go olśniło – Chodzi o to, że nie jest naszą betą tak? Słuchaj długa historia, ale bardziej nie pokoi mnie jej zachowanie i to jak na mnie działa.
- Co dokładnie? - Luis jest z natury ciekawski, ale dopiero po chwili przekalkulował sobie słowa chłopaka – Działa na ciebie?
- Tak, wiesz jaki typ dziewczyn preferuję, ale ona nie należy do groma takich ludzi, a mimo tego nie mogę bez niej długo wytrzymać. Czuję, że muszę przy niej być i to mnie zastanawia.
- Stary wszystko dobrze z tobą?
- Dobra koniec tematu, zapomnij.
- Nie denerwuj się od razu. Jaki ty jesteś impulsywny. Pytałeś kogoś, czy takie zjawiska się zdarzają?
- Nie..., ale taki jeden też się tym zaciekawił, może jednak wszystko w porządku ze mną. Może to z nią coś nie gra. No bo przecież pomiędzy wilkołakami nie ma przyciągania...
- Ale pomiędzy innymi istotami nadprzyrodzonymi są. - dokończył Luis
Przez chwilę siedzieli w
ciszy wpatrzeni ziemię.
- Dobra sprawdzę to później. Teraz muszę iść dalej oprowadzać Ninę. - odezwał się w końcu Kastiel
- No to na razie.
Chłopak wstał i
podszedł do dziewczyn. Nina nie chciała iść, ale Kasiel obiecał
jej, że przyjdą do nich jeszcze później. Dziewczyna pożegnała
się z nimi. Nie odczuła, że są tacy jacy są. Uważała ich za
''normalnych ludzi''. Teraz dopiero zaczynała rozumieć słowa
Kastiela.
***
Długo się tworzył rozdział, ale postaram się szybciej wstawiać kolejne rozdziały i jak zauważyliście nie wstawiam ich z określonym czasie, więc nie będę pisać kiedy będzie kolejny, bo prawdopodobnie może nie będzie w tym czasie. Coś może mi wypaść i wtedy musicie długo czekać, a ja wam obiecałam, że bedzię w tym terminie i mi robi się trochę głupio. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz