W
końcu wszyscy są razem. Na taki widok Kaspiel musiał długo
czekać. On wpadł na pomysł wspólnego świętowania. Zamówili
sobie kilka pizz i jak wielka rodzina rozmawiali ze sobą, wymieniali
się poradami i wesoło spędzili popołudnie. Nina czuła się
swobodnie, nawet przy Kastielu z którym zamieniła kilka słów.
Patrząc na niego odczuwała dziwne uczucie, ale w jakiś sposób
panowała nad tym. Nie wiedziała czemu, ale nie przejmowała się
tym. Ten czas w restauracji był dla Niny bardzo radosny.
Wszyscy
zaczęli się żegnać i ruszali w swoje strony. Wyszło na to, że
Nina wracała sama. Stwierdziła, że nawet lepiej. Będzie mogła w
spokoju dojść do domu. Przeszła nie całe pół kilometra i
poczuła dziwny nie pokój. Odwróciła się, ale nikogo nie
zauważyła. Szła dalej, ale uważnie obserwowała okolice. Zrobiła
kilka kolejnych kroków i coś dużego nagle spadało na nią. Nie
była w stanie uciec. Wyciągnęła tylko ręce do góry. Myślała, że
nie żyje. Otworzyła nie pewnie oczy i zauważyła, że ten
przedmiot unosi się nad nią. Była spanikowana. Nagle usłyszała
nadchodzącego mężczyznę.
- No proszę tak szybko opanowałaś to, nie będąc świadoma tego.
Nina
nie odzywała się. Nie była nawet w stanie. Przerażanie i szok
przepływał przez każdą jej część ciała.
- Może jej pomożesz? - usłyszała nagle znajomy głos
- Derek?!- krzyknęła z przerażeniem
- Spokojnie. Stefan głuchy jesteś, pomóż jej!
- Już się robi panie szybko denerwujący się.
Nagle
głaz odleciał, a Nina poczuła ulgę. Czuła się bardzo
wyczerpana. Zaczęła osuwać się na ziemię, ale Derek w
odpowiedniej chwili złapał ją i nie uderzyła w podłoże.
- Halo Nina... Słyszysz mnie..
Dziewczyna
straciła przytomność. To obciążenie było dla niej za duże przy
pierwszym zastosowaniu mocy. I tak długo wytrzymała, bo dla samego
Stefana sprawiało to nie mały wysiłek. Derek musiał się
zastanowić co zrobić z Niną, bo do domu w takim stanie jej nie
zaniesie. Zadzwonił do Nataniela, który wiedział o całej akcji.
- Słuchaj, Nina zemdlała, nie zaniosę jej do domu... Weźmiecie ją na noc? - Derek wiedział co zaraz chłopak odpowie, ale nie było innego wyjścia
- Oszalałeś! Nina i Kastiel pod jednym dachem.. To nie możliwe. Wymyśl coś innego.
Stefan
przysłuchiwał się tej rozmowie telefonicznej i w pewnej chwili
zabrał Derekowi telefon.
- Jak ostatnio zachowywali się? - zapytała chłopak
- Co? Kto? - odpowiedział zdezorientowany Nataniel
- No jak zachowywał się Kastiel i ta laska.
- No normalnie.
- Czyli nie było żadnych nie miłych niespodzianek.
Nataniel
chwile zastanowił się.
- Zachowywali się dobrze, szczególnie dzisiaj. Nawet normalnie rozmawiali sam na sam...
- No i git.
- Co?! - Nataniel już nie wytrzymywał
- Dziewczyna ujarzmiła swoje moce i to nie teraz przed chwilą, ale już od tego momentu jak potrafiła zapanować swoje zachowanie przy Kastielu. Prostując, najgorsze minęło. Spokojnie może przyjść do was i gwarantuje Ci, że nikomu nic się nie stanie.
Nataniel
pomyślał chwilę.
- Daj mi Dereka.
- Dobra dawajcie ją tutaj, zobaczymy co z tego wyniknie.
Po
pewnym czasie obaj stali już pod domem Nataniela i Kastiela. Żaden
z chłopaków nie był mile widziany w ich domu, ale zważając na
okoliczności Stefan i Derek weszli do środka i zanieśli Ninę na
górę do pokoju gościnnego. Ściągnęli jej buty i przykryli
kocem. Potem Nataniel napisał sms-a z jej telefony do Niny mamy, że
zostanie na noc u Amary, bo świętują udany koncert. Od razu
uzyskali odpowiedz pozytywną i ten problem mieli z głowy.
- Jak to się stało, że ona straciła przytomność? - spytał Nataniel, gdy stali w czwórkę w jadalni.
- Stefan przeciążył ją lekko. - zaczął Derek
- Lekko - zirytował się chłopak
- Oj nie dramatyzujcie. Chciałem się przekonać, czy jest taka dobra za jaką ją uważacie. - odezwał się Stefan
- No i widzisz nie jest.. - dodał porywczo Nataniel
- No właśnie przeciwnie.
Nagle
trzy pary oczu popatrzały na Stefana.
- Ten głaz był na prawde ciężki. Ja jestem już zaawansowany, a sprawiało mi to problem. Takim początkującym to dajemy kamień wielkości piąstki, a nie takie głazy.
Tym
razem Kastiel musiał się odezwać.
- To co strzeliło Ci do głowy, żeby taki ciężar jej dać!
- Spokojnie, miałem wszystko pod kontrolą. Nic by się jej nie stało.
- No mam nadzieję. A w ogóle czemu takie coś zrobiliście?!
- Kas chcieliśmy sprawdzić jej moce... - odezwał się Nataniel
- Czyli ty też wiedziałeś tylko nie ja, no zajebiście!
- Stary uspokój się, więcej luzu... - uśmiechnął się przekornie Stefan
- Nie prowokuj mnie!
- Dobra! Kas wystarczy, wy możecie już iść. Dam znać co Niną później – zwrócił się do Dereka
- Spoko
Po
tym słowach wyszli z domu. Nataniel i tak miał obawy co do
zachowania Kastiela, więc postanowił wprowadzić jakieś zasady.
- Słuchaj przez tą noc będzie lepiej jak będziesz spał tutaj na kanapie. Nie wchodź sam do góry. Stefan stwierdził, że między wami już powinno by normalnie, ale wiesz jaki ty jesteś.
Na
początku Kastiel chciał protestować, ale wiedział, że Nataniel
miał rację. Poszedł do góry na chwilę po swoje rzeczy i rozwalił
się na kanapie.
- Bardzo wygodne łoże.. - powiedział do Nataniela oczekując również sarkastycznej odpowiedzi
- Za godzinę pójdziemy sprawdzić co z Niną. - tylko to powiedział i zniknął za drzwiami
Kastiel
włączyć telewizor i wpatrywał się w niego przez całą godzinę,
a gdy usłyszał głos Nataniela przypomniał sobie, że Nina
przecież jest u góry. Po prostu wciągnęła go głupie oglądanie
i zapomniał na chwilę o tak ważnej przecież dla niego rzeczy.
Uświadomił sobie, że już nie czuje takiego pożądania i
przyciągania jak wcześniej. W pewnym sensie to było dobre dla
niego i zdawał sobie tego sprawę, ale nie chciał, żeby Nina
stała się obojętna mu.
- Już idę – krzyknął do idącego już Nataniela
Dziewczyna
nadal leżała na łóżku, nawet się nie poruszyła przez ten cały
czas. Postanowili zrobić jej zimne okłady na pobudzenie. Raz jeden
raz drugi chodził do niej z mokrym ręcznikiem. Czasami ruszyła
się, ale nie odzyskała przytomności. Obaj byli już zmęczeni, więc
postanowili jutro rano dalej działać. Kastiel położył się na
dole na kanapie jak wcześniej ustalili, a Nataniel poszedł do
siebie.
Noc
minęła szybko i bez problemów. Chłopacy co jakiś czas zaglądali
do niej z rana. Wchodząc po schodach Kastiel usłyszał krzyk i od
razu pobiegł do Niny tak samo postąpił robiący sobie śniadanie
Nataniel. Kastiel szybko złapał zdezorientowaną dziewczynę, która
wpadła w panikę. Usiadł z nią na łóżku i zaczął uspokajać i
mówił, że jest u nich w domu i nic jej nie grozi. Na początku
Nataniel wystraszył się tym widokiem, ale gdy Nina zaczęła
rozumieć co się stało dzięki interwencji Kastiela zaczął
wierzyć, że to co było minęło i takie sytuacje z przeszłości
nie wrócą. Nie można było zaprzeczyć, że obecność Kastiel
szybko sprowadziła do porządku Ninę i nie wiadomo do końca, czy
to dobry znak czy nie.
- Co się stało? Kto to był? - mówiła nadal lekko przestraszonym głosem; w tym momencie Kastiel puścił ją i stanął obok Nataniela
- Słuchaj Derek Ci to najlepiej wyjaśni, ale powiem tylko to, że ujawniłaś swoje moce w końcu.
- Jaak to?...
- Jesteś magiem powietrza, ten głaz to ty unosiłaś.
- Co.. na prawdę..
- Słuchaj nie myśl o tym na razie później wrócimy do tego. A tera Kastiel zrobi Ci śniadanie. - uśmiechnął się szeroko Nataniel do chłopaka
- Co? Ja? Sam jesteś w trakcie robienia jedzenia. - zbulwersował się Kastiel
- Ja nie mam tyle czasu, a i tak już jesteś na dole, więc możesz zrobić, no chyba, że sama ma sobie poradzić.
- Zawsze postawisz mnie w sytuacji bez wyjścia. - Nina nie uczestniczyła w tej rozmowie, ale uśmiechnęła się po tych słowach
- Dobra przyniosę Ci zaraz jakieś ubrania i pójdziesz się wykąpać. - oznajmił Nataniel – A ty idź już robić to jedzenie.
Kastiel
zszedł na dół, ale nim posprzątał swoje 'dzisiejsze' łóżko to
Nina zdążyła ogarnąć się i zeszła już na dół.
Miała
ubraną koszulkę Kastiela i dresowe spodnie Nataniela. Chłopak
starał się znaleźć jak najmniejsze ubrania, dlatego wyszedł taki
mix. Kastiel szczerze mówiąc zapomniał o tej bluzce, ale cieszył
się, że ma ją ubraną.
- Wiesz co... Poczekaj jeszcze chwilę. Dopiero co posprząt...
- Spokojnie. - przerwała mu Nina – Dam sobie radę, tylko musisz powiedzieć mi co gdzie jest.
Nina
zaczęła kierować się do kuchni, Kastiel szybko ją dogonił i
stanął przed nią.
- Słuchaj ja miałem zrobić Ci to śniadanie, więc powiedz tylko co chcesz i siadaj. - uśmiechnął się lekko nie wiedząc jaka będzie jej reakcja
Dziewczyna
chwilę się zastanowiła.
- A co jesteś w stanie mi zaoferować? - również uśmiechnęła się, bo widziała, że chłopak nie wie dokładnie jak reagować
- Chodź. - pokazał ręką na lodówkę, podeszli do niej i otworzył ją – Przedstawiam Ci naszą lodówkę. Sam nie wiem co tam się znajduję, więc uważaj.
Obaj
zaśmiali się. Nina wyciągnęła dżem i jakiś serek topiony.
Kastiel wziął szybko chleb i zaczęli robić kanapki. Zrobili sobie
herbatę i z przygotowanym śniadaniem poszli na kanapę zjeść.
Chłopak zawołał Nataniela, który od razu przyszedł i w trójkę
włączyli telewizor. Nina siedziała po środku i pomyślała sobie,
że gdyby nie to, że stała się wilkołakiem i dołączyła do tego
stada, nie siedziałaby pomiędzy tak wspaniałymi chłopakami.
Wydawało się to absurdalne, ale dziewczyna nie obracała się w
towarzystwie męskim. Od zawsze interesowała się modą i kochała
zakupy,co nadal robi z Rozalią, chociaż nie aż tak często jak
wcześniej. Nie przeszkadzało jej to. Zmieniła się i to bardzo.
Nie wiedziała, czy na dobre, czy na złe, ale coraz bardziej
przyzwyczajała się do takiego życia. Niestety teraz znowu coś
zakłócało jej codzienność. Jednak nie była, aż tak przerażona
wiadomością o tym, że jest magiem jak tym, że jest wilkołakiem,
ale mimo wszystko bała się co znowu będzie musiała przeżywać.
Nie wiedziała czego ma się spodziewać.
Z
przemyśleń wyrwał ją Kastiel.
- Słuchajcie nie mówiłem o tym nikomu, ale w zaistniałej sytuacji to nie robi mi już to różnicy.
Nataniel
i Nina uważnie przysłuchiwali się chłopakowi.
- Nina opanowałaś swoją moc, ale nie tylko ty...
W
tym momencie chłopak na chwile zamknął oczy i po chwili unosił
się nad sofą, na której przed chwilą siedział. Dziewczyna
zaniemówiła, Nataniel też był w nie małym szoku. Kastiel
'wrócił' na kanapę i Nina przez ten moment poczuła jego siłę.
Czuła jak używa mocy.
- Od kiedy tak potrafisz? - spytał po chwili Nataniel, ale nie był jeszcze spokojny
- Od nie dawana. Samo tak przyszło. Jak wstałem z łóżka poślizgnąłem się i przygrzmociłbym porządnie w szafkę, ale... nic mi się nie stało. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie, że się unoszę nad tą szafką i... tak właśnie było...
Nastała
cisza. Niby wiadomo było, że coś nie gra i, że Kastiel może
przejawić zdolności, ale nadal to było szokiem.
- Czyli teraz razem jesteśmy magami i przy tym jednocześnie wilkołakami? - przerwała ciszę
- Chyba tak. - odezwał się chłopak
- I co teraz?...
- Trzeba jak najszybciej spotkać się z Derekiem... - dodaj Nataniel z powagą
Atmosfera
jaka panowała nad nimi nie była przyjemna i Nina chciała jak
najszybciej odizolować się chociaż na chwilę od tego. Oznajmiła,
że chce wracać do domu. Chłopacy odwieźli ją i Nataniel dodał,
że zadzwoni do niej o dalszym działaniu.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze. Pamiętaj nie jesteś sama. - dodał na pożegnanie Nataniel
Nina
spojrzała tylko na zamyśloną twarz Kastiela i lekko się
uśmiechnęła. Wiedziała, że to jest nowa sytuacja dla niej, ale
też dla Kastiela. Teraz wie, jak ona się czuła na początku, gdy
dowiedziała się, że jest wilkołakiem. To są takie same obawy.
Co teraz ze mną będzie się działo. Jak będzie wyglądało moje
życie. To wszystko można odczytać z twarzy Niny, ale Kastiela
również. Chociaż Kastiel potrafi udźwignąć takie coś.
Wiedziała, że on jest w stanie ją teraz zrozumieć. W głębi duszy
cieszyła się, że ktoś w końcu ją rozumie, ale nie chciała tego
okazywać.
Chłopak
odwzajemnił jej uśmiech, a Nina zniknęła za drzwiami domu.
***
Napisałam ten rozdział szybko, ale dużo musiałam zmieniać, żeby w końcu spodobał mi się :D
Pozdrawiam i do następnego. ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz